Jak Holandia łamie prawa człowieka
Holandia, kraj utożsamiany z otwartością i tolerancją. Kraj, w którym jest miejsce dla każdego bez znaczenia na kolor skóry, wyznanie czy orientację seksualną. Tak widzą się mieszkańcy Królestwa Niderlandów. Czy tak też jest również w rzeczywistości? Nie. W krainie tulipanów gwałtownie rośnie liczba przypadków dyskryminacji, łamane są również prawa człowieka choćby przez szerzący się rasizm.
Holenderski Instytut Praw Człowieka (CRM) poinformował, iż w 2020 roku otrzymał rekordowo dużo wniosków o wydanie orzeczenia w sprawach, w których mogło dojść do dyskryminacji, a nawet naruszeń praw człowieka. W ubiegłym roku znacząco miała wzrosnąć zwłaszcza ilość doniesień o rasizmie.
Lepsi i gorsi obywatele
Jak podaje CRM, w ubiegłym roku wpłynęło do nich 638 doniesień i próśb o zbadanie sprawy oraz wydanie orzeczenia. Jest to więc o ponad 100 przypadków więcej niż miało to miejsce w 2019 roku. Większość zgłoszeń pochodziła od osób dyskryminowanych (lub ich bliskich), ze względu na swoją niepełnosprawność. Może się to wydawać dziwne, ale Instytut nadzoruje również wdrażanie konwencji ONZ w sprawie osób niepełnosprawnych, którą podpisała Holandia w 2016 roku, a która nakazuje traktowanie takich przypadków na równi np. prześladowaniem na tle narodowościowym lub religijnym.
Epidemia
Największy wzrost w stosunku do 2019 roku dotyczył jednak dyskryminacji ze względu na rasę, kolor skóry. Jak zauważają eksperci, ogromny wpływ na to miała epidemia COVID-19. Wirus doprowadził bowiem do prześladowania i ostracyzmu Azjatów, zwłaszcza Chińczyków mieszkających w Holandii. Dość powiedzieć, iż CRM otrzymał kilkanaście zgłoszeń choćby z racji samej piosenki o koronawirusie, bardzo popularnej na początku roku. Obrażała ona jawnie Chińczyków.
Black Lives Matter
Kolejnym takim impulsem do wzrostu liczby zgłoszeń był ruch BLM i echa wydarzeń w Stanach Zjednoczonych. Wskazywano na rasizm instytucjonalny, który miał wyrażać się w pogardzie państwa względem czarnoskórych mieszkańców Holandii. Dostało się również policji za profilowanie etniczne i o to, iż mieszkańcy o nieeuropejskim pochodzeniu są częściej posądzani o przestępstwa niż biali mieszkańcy kraju. Pod rasizm instytucjonalny, w drugiej połowie roku, podciągnięto również kwestie migrantów zarobkowych w tym i wielu Polaków. Miało to miejsce między innymi ze względu na aferę zasiłkową. Wtedy to Belastingdienst niejako z automatu, traktował osoby mające podwójne obywatelstwo jako potencjalnych oszustów. Pewne oburzenie wzbudziły również warunki życia migrantów zarobkowych. Holenderskie media pokazały bowiem to, jak żyją, np. Polacy „na domkach” przy okazji wskazywania możliwych ognisk epidemii. Ta sytuacja zakończyła się akurat pozytywnie. Wygląda bowiem na to, iż władze Niderlandów faktycznie w końcu zainteresują się problemem zakwaterowania migrantów w swoim kraju.
CRM się cieszy
Co ciekawe CRM z jednej strony alarmuje o rosnącej liczbie przypadków. Z drugiej jest zadowolony z obrotu sytuacji. Wiele bowiem zgłoszeń przychodzi od osób postronnych, a nie samych ofiar. To zaś oznacza, iż społeczeństwo zaczyna coraz bardziej reagować i zwracać na to uwagę. W tym względzie wydaje się, iż najwięcej zrobił właśnie BLM, który po prostu stał się modny i otworzył części mieszkańców Holandii oczy na niektóre zagadnienia związane z prawami człowieka.