Hulajnoga elektryczna, czyli pułapka na kibiców w Niemczech
Wczoraj Dortmund naprawdę stał się pomarańczowy. Holenderscy kibice byli po prostu wszędzie. Był to prawdziwy niderlandzki potom. Część przybyszów z krainy tulipanów mogło jednak na tym wyjeździe stracić nie tylko nerwy i włosy z głowy po przegranej ich jedenastki, ale też prawo jazdy, wszystko przez pewien drobny niuans dotyczący przepisów za naszą zachodnią granicą. Jak to się jednak mówi, nieznajomość prawa szkodzi, zwłaszcza gdy w grę wchodzi hulajnoga elekrtyczna.
Strefa ekologiczna
200 kilometrów, tyle dzieli Dortmund od Utrechtu. Nie dziwi więc, iż fani pomarańczowych ruszyli dopingować swoich, jak tylko się dało. Autobusy, pociągi, własne samochody. Z tymi ostatnimi był jednak pewien problem. W Dortmundzie jest strefa ekologiczna. To zaś sprawa, iż nie każdy pojazd mógł tam wjechać, a te które mogłyby, musiały mieć specjalną naklejkę. Za jej brak można było dostać mandat.
Parkingi
Brak naklejki to jednak mniejszy problem. Wygodni kibice mogli wczoraj z łatwością stracić prawo jazdy, nawet jeśli nie byli w Niemczech samochodem. Jak to możliwe? Stadion Borussii Dortmund mimo, że dysponuje ogromnym parkingiem, ma pewne ograniczenia. Mówiąc wprost, nie było szans, by wszyscy, którzy przyjechali do miasta, postawili samochód pod stadionem. Ludzie więc, którzy parkowali w innych dzielnicach, czy przyjechali pociągiem, musieli znaleźć sposób, by dostać się na stadion lub do jednej ze stref kibica.
Wielu wybrało komunikację miejską. Część zaś zdecydowała się wykorzystać hulajnogi elektryczne dostępne w mieście. Dzięki nim bardzo łatwo można podróżować z punktu A do B, a u celu po prostu zostawić sprzęt na chodniku. Sęk jednak w tym, iż robiąc to wielu Holendrów ryzykowało utratę prawa jazdy. Jak to możliwe?
Jazda na dwóch kołach
Hulajnoga elektryczna w Niemczech to dla policji pojazd taki jak np. skuter. Aby więc móc się na nim poruszać trzeba być trzeźwym. To zaś oznacza, iż jazda po kilku piwach hulajnogą może doprowadzić do uszczuplenia portfela o wysoki mandat, a w skrajnych przypadkach nawet o utratę prawa jazdy. Niemiecka policja nie tylko w Dortmundzie, ale całym kraju, bardzo chętnie łapie właśnie turystów. Mało kto z nich bowiem wie o tym przepisie, a jak mówią funkcjonariusze, cytując regułę Prawa Rzymskiego – „nieznajomość prawa szkodzi”.
Oktoberfest
Może się to wydawać śmieszne i bezsensowne. Niemieccy stróże prawa jednak bardzo poważnie podchodzą do tematu. Doskonale pokazuje to, co działo się jakiś czas temu na Oktoberfest w Bawarii. Tam policja złapała 414 pijanych kierowców na hulajnogach. U 254 wskazania alkomatu były tak duże, że stracili oni momentalnie prawo jazdy.
Źródło: AD.nl