Holendrzy zamienili gaz rozweselający na kokainę

Holendrzy zamienili gaz rozweselający na kokainę

Plan był dobry, wykonanie bezbłędne, a efekty? Teoretycznie bardzo dobre. W praktyce jednak obecnie sytuacja wygląda dużo gorzej niż rok temu. O czym mówimy? O gazie rozweselającym. Liczba jego użytkowników spadła, wzrosła jednak grupa tych, którzy wyciągają rękę po kokainę i ecstasy.

Jak podaje w najnowszej analizie instytut Timbros liczba osób korzystających z gazu rozweselającego w Królestwie Niderlandów spadła z 1,3 do 0,9% pełnoletniego społeczeństwa. To więc doskonale pokazuje, jak dobrze w praktyce zadziałały przepisy związane z zakazem używania podtlenku azotu. Można by więc mieć powody do radości. Problem jednak w tym, że na tym raport się nie kończy.

 

"Przyroda" nie znosi pustki

Timbros podaje dane też dotyczące innych narkotyków. Okazuje się, że Holendrzy przerzucili się na kokainę i ecstasy zażywają jej nawet więcej niż w 2015 roku. Wzrosło też spożycie LSD i wszelkiego rodzaju magicznych grzybków. Wydaje się więc, iż dziura po gazie rozweselającym została szybko załatana przez inne dużo groźniejsze narkotyki.

 

Milion dorosłych

W Królestwie Niderlandów żyje 18 milionów ludzi. 14 milionów to zaś osoby dorosłe powyżej 18 roku życia. Z nich aż ponad milion przyznało się, iż paliło lub dalej popala marihuanę. Co sprawia, iż właśnie „trawka” jest najpopularniejszym i najbardziej rozpowszechnionym narkotykiem w krainie tulipanów.

Uzależnia

Wiele osób mówi, iż konopie indyjskie nie uzależniają. Nie jest to jednak prawdą. Narkotyk ten jest drugim po alkoholu powodem, dla którego ludzie rejestrują się w ośrodkach dla uzależnionych, starając się wygrać z nałogiem.

Oprócz trawki ogromną popularność w grupie młodych narkomanów zaczyna mieć też ketamina i 3-MMC, których zażywanie może być zgubne w skutkach. Do centrum pomocy przybywają już też pierwsze ofiary, które chcą wyrwać się ze szponów tych używek.

 

Azot

Wracając jednak do gazu rozweselającego. W 2019 roku używało go 3,2% społeczeństwa. W tym roku jest to niecały 1%. Wszystko to, jak wskazuje Timbors, zasługa dwóch czynników. Pierwszym z nich jest zakaz użytku rekreacyjnego wprowadzony 1 stycznia 2023 roku. Drugim potężna nagonka medialna. Swego czasu bowiem praktycznie każde medium mówiło lub pisało o dużej szkodliwości tej wydawać by się mogło niegroźnej substancji. Wygląda więc na to, iż informacje te dotarły do społeczeństwa. Szkoda jedynie, iż zamiast skończyć z używkami, ludzie ci przerzucili się na inne specyfiki.

 

Źródło: Nu.nl