Holendrzy obawiają się o polskich bezdomnych w Doetinchem

Łotysz nie chce mówić w sprawie Piotra

Jest źle skoro już sami Holendrzy wskazują, iż polscy bezdomni śpiący na ulicy w Doetinchem zasługuje na schronienie. Grupa około 10 naszych rodaków mogłaby trafić do noclegowni IrisZorg, niestety nie ma tam dla nich miejsca. Dlatego też ludzie ci nocują, gdzie się da w centrum miasta.

Historia się powtarza

Jak wskazują regionalne władze, owa dziesiątka podzieliła los setek innych Polaków, którym nie powiodło się w Holandii. Przybyli oni do Królestwa Niderlandów mając zatrudnienie zorganizowane przez jedną z agencji pracy. Gdy jednak zostali zwolnieni, z dnia na dzień stracili nie tylko możliwość zarabiania na życie, ale i dach nad głową. W efekcie osoby te nie mogąc lub też nie chcąc wrócić do ojczyzny zamieszkały na ulicy Doetinchem.

 

Schronisko w Doetinchem

Teoretycznie bezdomni mogliby trafić do schroniska IrisZorg. Placówka ta posiada dwa oddziały dzienny i nocny. W każdym z nich ma po szesnaście miejsc dla ludzi żyjących na ulicy. Są jednak dwa „ale”. Po pierwsze nie ma tam ani jednego wolnego miejsca. Po drugie przytułek nie dostaje od gminy pieniędzy na utrzymanie bezdomnych migrantów zarobkowych, więc ich nie przyjmuje. Aby to się zmieniło, Polacy musieliby się oficjalnie zarejestrować w gminie. Jeśli tego nie zrobią, to schronisko może ich przyjąć tylko, gdy temperatura spada poniżej zera, a o to trudno w środku lata.

 

Nie ich problem

„Nie jesteśmy formalnie odpowiedzialni za tę grupę” – mówi pytany o bezdomnych rzecznik gminy. Urzędnik odpowiada również dziennikarzom AD, iż ludzie ci po utracie lub zakończeniu kontraktu powinni po prostu wrócić do Polski. Zaznacza jednak, iż samorządowcy nie są tak źli, by pozostawić ich samych sobie: „Badamy całkowitą liczbę bezdomnych, aby opracować nowy plan działania. Zastanawiamy się, czy nie powinniśmy zrobić też czegoś dla tej grupy” – mówi holenderskim mediom urzędnik.

 

Fundacja Barka

Samorządowcy zastanawiają się co zrobić w przyszłości. A co gmina robi obecnie dla tych ludzi? Kieruje ona bezdomnych do Fundacji Barka w Utrechcie, która pomaga migrantom tracącym dach nad głową w Holandii. Dzięki pomocy fundacji nasi rodacy mogą znaleźć nową pracę lub wrócić do ojczyzny.

 

Stadskamer

Polacy mogą znaleźć również pomoc w Stadskamer na Huber Noodstraat w Doetinchem . Jest to placówka, gdzie bezdomni mogą się udać w ciągu dnia. Nie jest to schronisko dla kloszardów, ale miejsce, gdzie mogą przybyć ludzie wymagający specjalnej troski. Takimi są zaś na pewno Polacy, którzy stracili dach nad głową. Ponadto pracownicy Stadskamer nie zamykają drzwi przed naszymi rodakami.

 

Zasługują na pomoc

Chantal Gerritsen, przedstawicielka pomocy społecznej w Doetinchem, wskazuje, iż Polacy zasługują na pomoc. Nie są to narkomani czy alkoholicy. Ludzie ci po prostu stracili prace często nawet nie ze swojej winy. Z racji zaś złego prawa w Holandii wraz z pracą stracili również dom. „Ci ludzie również zasługują na schronienie” – mówi kobieta dziennikarzom AD i zapowiada rozmowy z gminą i przytułkiem. Czy jednak coś z tego wyjdzie? Trudno powiedzieć. Najważniejsze jednak, że zrobiono pierwszy krok. Zauważono trudny los naszych rodaków.

 

Źródło:  AD.nl