Holendrzy to mają pomysły. Jak stracić pracę w Niderlandach?
Wigilia to dzień radosny. Nie wypada więc pisać o rzeczach smutnych i przygnębiających. Zdecydowaliśmy się jednak podjąć dziś temat zwolnień z pracy. Dlaczego? By pokazać tym wszystkim, których w mijającym roku spotkała taka przykra sytuacja, iż nie są sami i że są ludzie, którzy odeszli z etatu z hukiem. Oto, naszym zdaniem, najgłupsze sytuacje, które skutkowały zwolnieniem w tym roku w Niderlandach.
Głodny nie jesteś sobą
Głód potrafi sprawić, iż każda minuta staje się godziną, a każda godzina wiecznością. Co więc ma powiedzieć strażnik więzienny z pustym żołądkiem, gdy kiszki grają mu marsza, a dopiero rozpoczyna się jego zmiana? Rozwiązanie tego problemu znalazło kilku funkcjonariuszy jednego z holenderskich zakładów karnych. Pracownicy służby więziennej postanowili zamówić pizzę. Jak jednak wpuścić kuriera, a jednocześnie nie odejść z miejsca służby? Odpowiedź jest prosta. Można otworzyć więzienie dla niego. Funkcjonariusze otwarli zewnętrze i wewnętrzne kraty więzienia by dostawca mógł im przynieść pizzę. Gdy o sprawie dowiedzieli się przełożeni, nie byli zachwyceni tym pomysłem. Funkcjonariuszy zwolniono. Sprawa trafiła do sądu, ten jednak przyznał rację pracodawcy.
Puste butelki
Kolejnym powodem zwolnienia były puste butelki. Nie chodzi tu bynajmniej o to, by ktoś pił w pracy. Sprawa była o wiele bardziej skomplikowana. Zarządca centrum dystrybucyjnego odpowiadał za usuwanie z firmy pustych butelek. Pozostałości po napojach pracowników trzeba było najzwyczajniej w świecie wywieźć z terenu zakładu. Zarządca poprosił o to syna. Ten miał zająć się śmieciami. W zamian mógł zatrzymać sobie kaucję za te butelki, które wcześniej walały się po hali. Gdy wiadomość ta doszła do kierownictwa firmy, zarządca został natychmiast zwolniony. Stwierdzono bowiem, iż w ten sposób pracownik okrada zakład. Butelki bowiem mają przecież pewną wartość. Skończyło się dyscyplinarką i sądem.
Wymiar sprawiedliwości stanął jednak po stronie pracownika. Stwierdził bowiem iż do momentu aż zarząd nie dowiedział się o działaniach syna pracownika, traktował butelki jako odpad. Później nagle stały się one drogocennym dobrem. Za wyrzucanie śmieci nie można więc nikogo zwolnić, zwłaszcza gdy człowiek ma wieloletni staż w firmie. W efekcie sąd nakazał przyznanie zwolnionemu pół miliona euro odszkodowania. Mężczyzna nie wrócił do pracy.
Pomyłka w kostnicy
Każdy może mieć zły dzień w pracy. Każdemu zdarzają się błędy. Czasem niestety niektórych nie udaje się już „odkręcić”. Tak było w jednej z holenderskich kostnic, gdzie spopielono nie tego człowieka, co trzeba. Spokojnie, obaj byli zmarłymi. Zamiast X spalono jednak Y, co doprowadziło do szeregu traumatycznych wydarzeń dla rodziny spalonego. Pracodawca wskazał, iż jego podwładny złamał szereg protokołów bezpieczeństwa. Pracownik oddał sprawę do sądu, ale wymiar sprawiedliwości podtrzymał decyzję kierownika zakładu pogrzebowego.
Bingo
Pracownik miał dość duży problem z kolanem. Kłopoty zdrowotne były tak znaczne, iż rekonwalescencja trwała miesiącami. Chory twierdził, iż jedynie co może robić, to siedzieć na kanapie i oglądać TV.
Gdy jednak pracodawca wszedł na profil swojego podwładnego na FB, okazało się, iż ten nagle wykazał zainteresowanie Bingo. Niby nic niezwykłego. Sęk jednak w tym, iż to dało pracodawcy do myślenia, iż jego podwładny symuluje. Mężczyzna został zwolniony. Jak to możliwe? Sąd wskazał, iż gra w bingo wymaga skupienia, precyzji, szybkości i dokładności. Czyli tych samych cech co praca, jaką wykonywał podwładny, był to bowiem pracownik biurowy. Mężczyzna był więc zdolny do pracy, ale oszukiwał lekarza.
Brzydki zapach
Holender pracujący na recepcji został zwolniony, ponieważ wydzielał brzydki zapach. Personel skarżył się na nieprzyjemny, ostry odór moczu, jaki roznosił mężczyzna. Spowodowane było to problemami medycznymi pracownika. W efekcie człowiek ten został zwolniony.
Sprawa trafiła do sądu. Pracownik liczył zapewne, iż ma wygraną w kieszeni. Zwolnienie z racji na chorobę, problemy zdrowotne to prosta droga do odszkodowania. Okazało się jednak, iż pracodawca wskazał, iż pracownik ma za nic uwagi i nie chce omówić tej kwestii z kierownikiem. Nie robił też totalnie nic, by jakoś zniwelować ten zapach. W efekcie sąd przyznał rację pracodawcy.
źródło: Ad.nl