Holenderski sąd kontra polska biurokracja
Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie, aż chciałoby się powiedzieć. Niedawno pisaliśmy o tym, że Holendrzy nie chcą wydać polskiemu sądowi zatrzymanego w Niderlandach Polaka. Teraz holenderskie sąd zderzyły się czołowo z naszą rodzimą biurokracją i tak jak setki petentów znad Wisły, pozostało im tylko bezradnie rozłożyć ręce.
Holenderski sąd i...
Cała sprawa dotyczy ciągnącego się już od dłuższego czasu w Królestwie Niderlandów procesu Grzegorza Z. Mężczyzna ten oskarżony jest o brutalne zabójstwo Petera Hovensa z Oss. Nasz rodak był oskarżony razem z drugim Polakiem Mateuszem D. W przypadku tego drugiego sąd uchylił jednak środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania i mężczyzna wrócił do ojczyzny. W toku postępowania stało się jednak jasne, iż D. musi po raz kolejny złożyć zeznania. Przed sądem w charakterze świadka ma stanąć również matka Grzegorza Z., która zdaniem stron, może wnieść znaczące informacje do sprawy.
Początkowo rozważano zaproszenie tej dwójki do Niderlandów. Sytuacja jednak w Europie sprawiła, iż postanowiono, by osoby przesłuchano przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Sąd w Den Bosch wysłał więc stosowne pismo i…
...polska biurokracja
I proces stanął w miejscu. Holenderskie sądownictwo z coraz większym niepokojem przygląda się temu co dzieje się w naszej ojczyźnie. Wniosek bowiem, na skutek dość dużego skomplikowania (międzynarodowości) całej sprawy utknął w morzu formalnych postępowań i zgód. Holendrzy mówią wręcz o paraliżującym, biurokratycznym grzęzawisku.
Sprawa jest na tyle poważna, iż prokuratura podejrzewa, iż do przesłuchania nie dojdzie. Oskarżyciel zastanawia się teraz jak poprowadzić całą sprawę, gdy brak będzie kluczowych zeznań. Holenderskiej stronie nic bowiem tak naprawdę nie zostało.
We wtorek prowadząca sprawę prokurator Erna Vrijhoeven stwierdziła, iż praktycznie nic więcej nie da się zrobić. Można jedynie po raz kolejny skontaktować się z polskim wymiarem sprawiedliwości i poprosić o rozpatrzenie sprawy.
Droga formalna
Wszystko to będzie bowiem jednak tylko drogą półformalną. Polski sąd wysłał bowiem do Niderlandów jedynie pismo oficjalnie potwierdzające wpłynięcie wniosku. Nic więcej. Brak jest jakiejkolwiek, merytorycznej odpowiedzi, która potwierdzałaby lub zaprzeczałaby nadaniu biegu tej sprawie. Nie wiadomo więc czy sąd nad Wisłą nawet pozytywnie rozpatrzy tę prośbę, nie mówiąc już o ustaleniu terminu przesłuchania. Co ciekawe na inne żądanie przesłuchania niderlandzki sąd nie otrzymał nawet pisma potwierdzającego wpłynięcie wniosku (chodzi o wniosek obrony dotyczący przesłuchania dwóch innych osób).
Zegar tyka a sąd czeka
Rozprawa Grzegorza Z., w formie sesji wprowadzającej, zaplanowana jest na 8 grudnia. Do tego czasu powinno być już po polskich przesłuchaniach lub powinno być przynajmniej jasne czy one nastąpią. Jak widać jednak niewiele wskazuje na to, iż w naszej ojczyźnie sprawa ta szybko ruszy w miejsca. To zaś oznacza, iż Z. jeszcze długo posiedzi w areszcie przed procesem w Holandii.