Holenderski rząd dobije przemysł szklarniowy
Niderlandzkie szklarnie, dla wielu pracowników migrujących miejsca te są niejako symbolem Królestwa Niderlandów. Wielu z naszych rodaków pracowało w nich i wie ile trudu trzeba włożyć w to, by ludzie mogli kupić np. świeże pomidory w środku zimy. Przemysł szklarniowy w krainie tulipanów w ostatnich latach nie ma się jednak najlepiej. Kryzys energetyczny, mający miejsce w ostatnim roku sprawił, że wielu przedsiębiorców musiało ograniczyć produkcję. Teraz zaś nowe plany rządu, zdaniem wielu plantatorów szklarniowych, są prostą drogą do zabicia tego sektora gospodarki w Holandii.
Ciężki rok
Ogrodnicy szklarniowi mają za sobą bardzo ciężki czas. Pandemia i problemy z transportem sprawiły, że wiele roślin gniło na grządkach. Później pojawił się kryzys energetyczny. Wysokie ceny gazu i prądu przyczyniły się do ograniczenia przez przedsiębiorców ilości upraw lub znacznego wydłużenia czasu wegetacji. W przeciwnym razie, nawet z pomocą rządu, nie byliby w stanie opłacić rachunków związanych z ogrzewaniem i oświetleniem szklarni. Wszystko to sprawiło, iż wielu z nich mówi o naprawdę chudych latach w branży i braku możliwości mocnego odbicia się, by odrobić straty.
Teraz zaś na przemysł szklarniowy spada być może najcięższa „plaga” i jest nią ich własny rząd. Nowe plany podatkowe zaprezentowane przez odchodzący gabinet to zdaniem wielu plantatorów prosta droga do tego, by zakończyli oni swoją działalność gospodarczą.
Plany
O co chodzi? Przemysł szklarniowy boi się pomysłu dotyczącego zniesienia obniżonej stawki podatku od energii, z której to branża ta korzysta od lat. Gdy powstawały te przepisy, rachunek ekonomiczny był prosty. Niższe stawki podatku od energii w zamian za niższą emisję CO2. Przemysł miał porzucić centralne ogrzewania, np. węglowe na rzecz gazu i prądu. Wszystko po to, by osiągnąć cele neutralności klimatycznej ogrodnictwa szklarniowego do 2040 roku.
740 milionów
Ustępujący gabinet Marka Rutte zdecydował jednak zlikwidować ową obniżoną stawkę. Dzięki temu do budżetu państwa ma trafić 740 milionów euro więcej. To zaś oznacza, iż w ciągu roku, w zależności od wielkości szklarni, niektórzy plantatorzy będą musieli płacić nawet 50, 60, a nawet 70 tysięcy euro więcej.
Pozostaną tylko giganci
Jak wskazuje Alexander Formsma z grupy interesów Glastuinbouw Nederland, działania władz będą zabójczym strzałem w Zielone Serce Holandii. To właśnie tam upadnie najwięcej ogrodników, zwłaszcza tych mających mniejsze szklarnie. Nie będą oni w stanie zwiększyć produkcji na tyle, by posiadając dalej zbyt na swoje warzywa i owoce pokryć straty.
Problem migracji
Upadające szklarnie to też problem dla wielu pracowników migrujących. Na przestrzeni lat coraz mniej naszych rodaków pracuje w szklarniach. Polacy, aklimatyzując się w Holandii, coraz częściej zatrudniają się w lepiej opłacanych branżach. Ich miejsce zajęli jednak przedstawiciele innych narodowości i to oni mogą mieć teraz problemy z pracą.
Źródło: AD.nl