Holenderski rząd będzie musiał złamać konstytucje ?
Sytuacja, do jakiej doszło w Urk i Krimpen aan den IJsse każe zastanowić się nad tym, czy wolność słowa i wyznania może godzić w bezpieczeństwo zbiorowe mieszkańców. Należy odpowiedzieć, czy bierność władz wynika z tego, iż działań zabrania im prawo, albo też wolą nie ruszać „delikatnych tematów”, tym bardziej iż już niedługo zaczyna się Ramadan, który może wyraźnie kolidować z godziną policyjną. Czy władze zdecydują się naruszyć konstytucje, by chronić obywateli, a może jest inna droga?
O wydarzeniach w Urk i Krimpen aan den IJsse pisaliśmy już kilka razy na naszej stronie. Tamtejsze parafie otwarły się dla wiernych, rezygnując z jakichkolwiek obostrzeń koronowych. W tym wysoce nierozważnym działaniu udział biorą setki wiernych, a tysiące ludzi patrzy się na to wszystko z przerażeniem. Lokalne społeczności zaczynają się bać, iż to właśnie świątynie staną się miejscem zakażeń kolejnej fali COVID-19 w Holandii. Dlaczego piszemy tu o świątyniach, a nie kościołach. Od 12 kwietnia w Niderlandach zaczyna się Ramadan. To zaś oznaczać będzie, iż do meczetów codziennie będą udawać się muzułmanie. Ci zaś zwykle są dużo bardziej gorliwi w praktykowaniu swojej wiary niż chrześcijanie. Jeśli więc lokalni imamowie również, za przykładem proboszczów, odrzucą obostrzenia koronowe w Holandii, może nas czekać kolejna fala zachorowań. Rodzi się więc pytanie, czy rząd faktycznie nie może nic zrobić.
Pilne i proporcjonalne
Okazuje się, iż Holenderski rząd, wbrew obiegowym opiniom, a nawet swoim własnym informacjom może interweniować w sprawie kościołów, synagog, meczetów czy jakichkolwiek innych świątyń, oraz wierzących skupionych w dowolnym związku wyznaniowym. Fakt, mają one gwarancję w konstytucji dotyczącą wolności wyznania. Ta może jednak zostać ograniczona w drodze zmiany legislacyjnej. Wskazuje na to w rozmowie z Nu.nl Sophie van Bijsterveld, profesor religii, prawa i społeczeństwa na Uniwersytecie Radboud. Działanie to musi jednak wynikać z pilności, a także być proporcjonalne do sytuacji.
Precedensy
Czy otwarcie 2 kościołów może już stworzyć precedens, by rozpocząć działania związane ze zmianą przepisów? Tutaj eksperci nie są zgodni. Niektórzy uważają, iż gdy pojawiają się pierwsze przypadki, należy działać, by nie było ich więcej. Inni wskazują, iż to tylko nic nieznaczące wyjątki od reguły, niewymagające ponownej kodyfikacji przepisów, tym bardziej iż większość świątyń nadal utrzymuje porozumienie z rządem w kwestii obostrzeń koronowych. Inni zaś przypominają, iż wkrótce będzie po świętach i chrześcijańscy wierni sami znikną, ale za to zacznie się Ramadan i do swoich świątyń udadzą się muzułmanie.
Przepisy potrzebne, ale jeszcze nie teraz
Co na to wszystko Ministerstwo Sprawiedliwości? Grapperhaus uważa, iż na tę chwilę sytuacja jest wysoce niepożądaną, ale jeszcze nie ma konieczności nakładania prawnych sankcji i obostrzeń na kościoły. Wierni mogą więc uczęszczać do nich bez obaw, iż zostaną im wystawione mandaty czy staną przed sądem, gdyby nie zmieszczą się w dozwolonym limicie.
Dobra decyzja?
Czy to dobra decyzja? Niektórzy mają wątpliwości. Część analityków uważa bowiem, iż gdy muzułmanie tłumnie ruszą do meczetów, będzie już za późno, by cokolwiek zrobić. Wyznawcy Allacha zasłonią się bowiem casusem katolików, iż tam władza nic nie zrobiła, a teraz nierówno traktuje związki wyznaniowe. Niektórzy spodziewają się wręcz zamieszek z policją, gdy to tłumy młodych ortodoksyjnych muzułmanów będą chciały zaprotestować przeciw ewentualnym decyzjom władz. Wtedy trudno by było powiedzieć, czym to się skończy. Wypada więc mieć nadzieję, iż wierni nieważne jakiego wyznania, będą na równi z wytycznymi religijnymi, kierować się zdrowym rozsądkiem i uważać na bezpieczeństwo epidemiologiczne swoje i swoich bliskich.