Holenderski George Floyd? Czy policja zabiła zatrzymanego?

Holenderski George Floyd? Czy policja zabiła zatrzymanego?

Wracamy do sprawy śmierci zatrzymanego w Rotterdamie. Mamy coraz więcej informacji dotyczących akcji policji i porażenia prądem 32-lataka. Holenderskie media dotarły do świadków tego zdarzenia. Ci jak sami mówią, byli w szoku widząc, co robi policja względem zdezorientowanego mężczyzny.

 

Jak wskazują dziennikarze AD wśród świadków zajścia w zwykle spokojnej dzielnicy Rotterdam-Kralingen dominuje niedowierzanie i zszokowanie. Ludzie mówili, iż po strzale z paralizatora do podejrzanego słyszeli krzyki, które potem przerodziły się w jęki i płacz. Płacz, który nagle zamilkł.

 

„Około jedenastej zobaczyliśmy migające światła i usłyszeliśmy syreny radiowozów na ulicy” – przekazał holenderskim dziennikarzom, jeden z mieszkańców 's-Gravenweg, na której rozegrał się cały dramat. „Od razu wyglądało to bardzo intensywnie. Widziałem, jak podjeżdża co najmniej sześć lub siedem policyjnych furgonetek. Po drugiej stronie ulicy był rower, myślę, że mężczyzna, którego zatrzymali, próbował uciec” – mówi świadek.

 

W kupie siła

To, co się stało nieco później, opisuje inny z mieszkańców. „Około dziesięciu funkcjonariuszy rzuciło się na mężczyznę i usiadło na nim”. Oficerowie przycisnęli do ziemi zatrzymanego, przyduszając go. Kiedy mundurowi strzelali z tasera do 32-latka? Tego mężczyzna nie widział. Jak jednak zauważył, musiało to się stać kiedy razem z żoną słyszeli krzyk mężczyzny „To był bardzo nieprzyjemny dźwięk, naprawdę brzmiał jak jęk” - mówi kobieta.

 

Nic nie można było zrobić

„Mógł to być mój syn, może to czyjś mąż lub ojciec” – mówi jedna z mieszkanek, która widziała wszystko ze swojego balkonu, w tym również to jak policjanci nagle uświadomili sobie, iż ich zatrzymany nie oddycha po przyduszeniu i starali mu się pomóc.  „Widzisz, jak to się dzieje na twoich oczach, ale nie możesz nic zrobić. Kto ośmieli się ingerować w działania policji?” – pyta  ze smutkiem.

 

Brutalność

„Widziałem, jak ci wszyscy funkcjonariusze siedzieli na nim, w butach i w ogóle. Nie traktuje się tak człowieka, prawda?” – pyta się lokalny stróż.
Jego znajoma wskazuje jednak, iż mogło to być spowodowane tym, iż podejrzany próbował się podnieść: „Po tym, jak obezwładnili go po raz pierwszy, próbował wstać. Potem wszyscy na nim usiedli, byłam w szoku”. Wedle relacji mężczyzna miał początkowo krzyczeć, będąc przyduszonym, później zaczął po prostu płakać. „A potem nagle zrobiło się cicho. <<On nie żyje>>, powiedziałam wtedy od razu (koledze)” – znajoma stróża.

 

Przyduszenie, czy taser?

Policja uzyskała dostęp do tasera jako środka pomiędzy pałką i gazem, a bronią palną. Jest on na wyposażeniu policji od 2022 roku. Jego użycie nadal jest jednak dość kontrowersyjne. Dużo wątpliwości sprawiła między innymi śmierć 42-latka z Rotterdamu, który zmarł po potraktowaniu go prądem. Czy tutaj strzał taserem był śmiertelny, a może był to efekt przyduszenia do ziemi?
„Nie widziałam paralizatora. Jeśli był użyty, to musiało być bardzo blisko, bo cały czas byli na nim” – mówi jedna z kobiet, która widziała całe zajście, dodając: „Ale nie rozumiem, dlaczego musiało tak być. Leżał już na ziemi, dlaczego go po prostu nie zakujli? Cała ta przemoc była naprawdę niepotrzebna”.

Policyjni śledczy nie chcą odnieść się do tych wypowiedzi świadków. Wskazują, iż w interesie śledztwa jest nieudzielanie informacji i niewchodzenie w polemikę ze świadkami. W efekcie Krajowy Departament Śledczy kwituje całą tę sprawę tylko prośbą do świadków:
„Najpierw musimy poczekać, aby zobaczyć, czy paralizator jest przyczyną śmierci. Aresztowanie widziało wiele osób, co jest dobre dla śledztwa. Dlatego apelujemy do osób, które wiedzą więcej lub mogą mieć zdjęcia, nagrania, o zgłaszanie się do Krajowego Departamentu Śledczego”.
Wszystko to oznacza, iż do czasu zakończenia dochodzenia zapewne nic więcej nie dowiemy się w sprawie.
Nietórzy jednak już porównują ją do śmierci Georga Floyd'a, który został przyduszony w Stanach Zjednoczonych do ziemi przez policję.

 

 

Źródło:  AD.nl