Holenderska policja zatrzymuje polską „grubą rybę”
Funkcjonariusze holenderskiej policji pochwalili się, iż pod koniec ubiegłego tygodnia udało im się zatrzymać w Raamsdonksveer 46-letniego Polaka. Mężczyzna ten, jak wskazują oficerowie wydziału do zwalczania przestępczości narkotykowej to „gruba ryba” w handlu zakazanymi substancjami na skalę europejską.
46-letni obywatel Rzeczypospolitej został zatrzymany w czwartkowy wieczór w Raamsdonksveer. Aresztowany podejrzany jest o udział w międzynarodowym handlu narkotykami.
Jak wskazują świadkowie, w akcji wzięło udział wielu oficerów. Spory oddział pojawił się najpierw, tuż przed północną, w centrum miasta. Następnie jednostki przemieściły się z Prins Hendrikstraat do Prins Bernhardstraat i to tam, w jednym ze znajdujących się na ulicy budynków dokonano aresztowania.
FAST NL
Jak pochwalił się rzecznik policji za ujęcie Polaka odpowiada jednostka FAST NL. Jest to skrót od Fugitive Active Search Team NL, co można przetłumaczyć jako zespół aktywnych poszukiwań uciekinierów w Holandii. Jego funkcjonariusze wyspecjalizowani są w tropieniu i polowaniu na zbiegów z zakładów karnych, placówek TBS, czy groźnych przestępców poszukiwanych międzynarodowymi listami gończymi.
W przypadku jednak zatrzymanego 46-latka nie ma mowy o tym, iż jest to zbieg. Mężczyzna ten był poszukiwany w całej Europie, po tym jak polska prokuratura zaczęła podejrzewać go o udział w międzynarodowym handlu narkotykami. Nieoficjalnie informacje mówią, iż miał on zajmować się przerzutem „białego proszku” z zachodu do naszej części Europy. Służby nie potwierdzają jednak tej informacji. Wystawiono za nim jednak ENA (Europejski Nakaz Aresztowania), co oznacza, że prokuratura ma mocne dowody przeciw niemu. Człowiek ten jednak cały czas ma tylko status podejrzanego.
Wróci do Polski?
Czy jednak aresztowany poddany będzie procedurze ekstradycyjnej? Tego jeszcze nie wiadomo. Mężczyzna trafił do holenderskiego aresztu. W najbliższym czasie stawi się przed sędzią śledczym. To on podejmie decyzję, czy zatrzymanego będzie można wydać polskim władzom. To jednak, jak już wielokrotnie pokazywały wcześniejsze przypadki, nie jest wcale przesądzone. Holenderskie sądownictwo nieraz wskazywało, iż polski system przestał być niezależny i podejrzani mogą nie mieć zagwarantowanego uczciwego procesu. Dlatego też, zamiast wydać zatrzymanego z automatu, holenderski sąd dogłębnie analizuje całą sytuację nad Wisłą. Jeśli zaś nie robi tego z własnej woli, zwykle jest to pierwsza kwestia, na jaką przed sądem zwraca uwagę obrońca zatrzymanego.