Policja prosi o zwrot 42 pistoletów w zamian za 7500 euro.

Tragiczna strzelanina w Belgii

Wracamy do sprawy, o której szerzej pisaliśmy w marcu tego roku. Policjanci to też ludzie i czasem zdarza im się czegoś zapomnieć lub coś zgubić. Pół biedy, gdy jest to policyjny „lizak” czy nawet kajdanki. Funkcjonariusze policji koło Almere zgubili jednak 42 pistolety, których do tej pory nie udało się odnaleźć.

Jak pisaliśmy w marcu tego roku, z policyjnego transportu w rejonie Almere, niedaleko Amsterdamu wypadło kilka skrzynek z bronią, w których to znajdowały się w sumie 42 pistolety. 13 marca około godziny 7 rano policyjna furgonetka jechała w kierunku wjazdu na autostradę A6 w Almere-Poort. Na wjeździe na autostradę kierujący pojazdem oficer zauważył, iż tylne drzwi pojazdu są otwarte. Kierowca natychmiast zatrzymał samochód i poszedł zobaczyć, czy ładunek pozostał na miejscu. Szybko stało się jasne, iż jego najczarniejsze przypuszczenia okazały się prawdą. Na pace brakowało kilku skrzynek. Nie były to jednak paczki papieru do ksero, pałek policyjnych czy nawet kajdanek. Brakowało skrzyń z bronią. Z auta gdzieś na drogę wypadły w sumie, w zbiorczych transporterach 42 pistolety.

 

Wina sprzętu

Policja rozpoczęła natychmiast poszukiwanie zaginionego sprzętu. To jednak zakończyło się niepowodzeniem. Praktycznie równolegle z tym działaniem rozpoczęło się dochodzenie mające na celu sprawdzanie, czy za zgubę nie odpowiada przewożący broń kierowca. Tu jednak okazało się, iż policjant jest całkowicie niewinny. Zamek w samochodzie nie trzymał dobrze i drzwi otwarły się samoczynnie.

 

Broń nie jest aż tak groźna

Policja, gdy wiadomość ta dotarła do mediów, natychmiast zaczęła uspokajać opinię publiczną. Rzecznik policji potwierdził, iż funkcjonariusze zgubili 42 pistolety. Niemniej jednak jest to broń treningowa, pozbawiona funkcji bojowych. Nie da się nią wyrządzić nikomu krzywdy, chyba że rzucając nią jak kamieniem.

Prezent dla półświatka

To jednak nie rozwiązywało problemu. Broń bowiem stanowiła doskonały prezent dla półświatka. Z odległości metra, półtora nawet wprawne oko oficera nie jest w stanie powiedzieć, czy jest to prawdziwa broń, czy ćwiczebna, nie mówiąc już o przerażonej ekspedientce w sklepie podczas napadu.
Na szczęście jednak policja nie informuje o tym, by podczas jakichś napadów w okolicy broń ta się pojawiła. Po upływie blisko pół roku funkcjonariuszom nie udało się odnaleźć i zabezpieczyć ani jednej sztuki zarówno u zatrzymanych przestępców, ani przekazanej przez znalazców, którzy natrafili na nią, np. w przydrożnych krzakach.

 

Nagroda

Dlatego też, aby zmotywować Holendrów do oddania broni w prawowite ręce, policja wyznaczyła nagrodę w wysokości 7,5 tysiąca euro za przyniesienie jej na komisariat lub wskazanie miejsca, gdzie się znajduje. Pytanie jednak, czy ktoś skusi się na taką możliwość, gdy sprzedaż jej na czarnym rynku może dać mu kilkakrotnie większy dochód.