Holenderscy piloci protestowali na Schiphol
W wielu branżach brakuje pracowników, pomysł jednak który zrodził się w jednej z nich, okazał się bardzo kontrowersyjny. W jego efekcie wczoraj na lotnisku w Schiphol głos zabrali piloci, którzy podejmując działania w ramach akcji informacyjnej, chcieli wyrazić swoje zaniepokojenie. Nie zgadzają się bowiem z ideą, by maszyną sterowała tylko jedna osoba.
Wczoraj pasażerowie udający się w drogę z największego niderlandzkiego lotniska zostali poproszeni o podpisanie internetowej petycji. Chodziło w niej o głos sprzeciwu dotyczący pomysłu Airbusa, który optuje za tym, by loty komercyjne od 2027 roku mogły być obsługiwane tylko przez jednego pilota. Producent zgłosił się już w tej kwestii do Europejskiego Urzędu Lotnictwa EASA o ocenę bezpieczeństwa takich połączeń.
Holenderscy piloci mówią nie
Holenderscy piloci, z których usług często korzystają nasi rodacy, latając na dalsze wakacje liniami KLM lub wracając na weekend do Polski na pokładzie taniego przewoźnika Transavii, wskazują, iż nie ma żadnych przesłanek wskazujących, by jeden pilot mógł zapewnić większe lub takie samo bezpieczeństwo w kabinie jak dwóch ludzi za serami.
„Międzynarodowe badania i praktyka pokazują, że ludzie są zasadniczym czynnikiem zapewniającym wysokie standardy bezpieczeństwa w lotnictwie” – twierdzi holenderskie stowarzyszenie pilotów cytowane przez Nu.nl, wskazując na zasadniczy problem zastąpienia drugiego pilota komputerem: „Na przykład systemowi może brakować kreatywności, odporności, przywództwa, pracy zespołowej i instynktu przetrwania”.
Technologia
Airbus uważa, że to jednak możliwe, wskazując, iż to wszystko to zwyczajny postęp technologiczny. Kiedyś w kabinie było aż pięć osób. Dwóch pilotów, nawigator, radiooperator i technik pokładowy. Teraz większość tych czynności została na tyle uproszczona przez technologię, iż wystarczy już tylko dwóch ludzi, którzy aktywnie sterują maszyną przez tylko kilka minut podczas lotu. W pewnych warunkach wystarczy zaś już do tego jeden człowiek.
Nadmuchiwany pilot
Holenderscy piloci mówią temu nie. Maszyna będzie się sprawdzać do momentu kryzysu, a co potem? Jak wspomnieliśmy wyżej, tylko człowiek potrafi myśleć nieszablonowo i ma instynkt przetrwania, który już nieraz uratował samolot, załogę i pasażerów. Co więcej, Stowarzyszenie VNV wskazuje, iż to wszystko, co teraz ma miejsce i próba wyrzucenia drugiego pilota z kabiny, dzieje się niejako poza wiedzą i wzrokiem pasażerów. Dlatego też w poniedziałek chciano to zmienić.
Na lotnisku pojawił się 3-metrowy nadmuchiwany pilot (czy to nawiązanie do filmu "Czy leci z nami pilot", nie wiadomo) a piloci, podchodząc do podróżnych, informowali ich o całej sprawie i prosili o podpisanie się pod petycją, wskazując, że „podróżni mają prawo wiedzieć, co się dzieje”.
Błąd ludzki
Z drugiej strony fani automatyzacji wskazują, iż wiele katastrof lotniczych to efekt błędów ludzkich, gdy załoga np. źle interpretuje zapisy urządzeń pokładowych. Komputer zaś w tym względzie się nie myli, potrafi również dużo szybciej niż człowiek analizować dane i tworzyć modele działania. Wszystko to prawda, co jednak, gdy wydarzy się coś, czego nie przewidzi program lub gdy komputer się popsuje?
Dyskusje więc trwają, a jak Państwo myślą? Bezpieczniej jest latać z jednym pilotem i komputerem, czy dwoma pilotami?
Źródło: NU.nl
https://www.ad.nl/binnenland/een-piloot-in-cockpit-hoeft-geen-probleem-te-zijn-zegt-expert-piloot-vliegt-nu-hoogstens-3-tot-6-minuten-zelf~a2b16692/