Holender „znalazł” skarb w Niemczech i trafi za to do więzienia

Holender znalazł skarb

Każdy marzy, by odnaleźć skarb, taką skrzynię pełną złota. Marzenie takowe miał też 28-letni Holender. Mężczyzna, zamiast jednak szukać złota gdzieś z wykrywaczem metalu na polach, wykazał się pomysłowość. Po co bowiem szukać i kopać, jak można znaleźć go w muzeum.

W 1993 roku budowlańcy podczas robót ziemnych w Trewirze odkryli prawdziwy skarb. 2500 złotych monet z czasów rzymski o wartości przekraczającej 600 000 euro. Monety te zostały zabezpieczone i trafiły na wystawę do Rheinisches Landesmuseum w tym południowoniemieckim mieście, które niegdyś było ważnym ośrodkiem Cesarstwa Rzymskiego. Ten „klejnot w koronie” ekspozycji w Trewirze pobudzał wyobraźnie. Wielu patrząc na niego zastanawiało się, co można by zrobić z taką ilością złota, ile dałoby się za nią kupić, gdzie pojechać, w co zainwestować. Złoto wzbudziło marzenia również w 28-letnim Holendrze. Mężczyzna jednak nie poprzestał na marzeniach. Zaczął działać. Zamiast jednak szukać skarbu na polach, postanowił wykraść złote monety z muzeum.

 

Genialny plan

W październiku 2019 roku Holender z dwoma partnerami postanowili dokonać skoku na muzeum. Jeden z podejrzanych pozostał jako czujka na zewnątrz. 28-latek z drugim towarzyszem wspięli się na wyższe pietra budynku poprzez przylegające do gmachu muzeum rusztowanie. Potem za pośrednictwem młota kowalskiego wybili drzwi prowadzące na galeryjkę na jednym z wyższych pięter. W ten sposób przestępcy dostali się do środka. Pozostało im już tylko rozbić szklaną gablotę i zabrać skarb. Tu jednak pojawił się problem. Szyba w drzwiach okazała się niczym przy zbrojonym szkle gabloty. Złodzieje pomimo użycia młota nie byli w stanie jej rozbić. Jedynym ich wątpliwym dokonaniem było włączenie alarmu. Gdy zaś rozbrzmiały syreny złodzieje uciekli z niczym.

Śledztwo

Niemieckiej policji nie udało się zatrzymać rabusiów. Odnaleźli jednak na miejscu torbę sportową (najprawdopodobniej na łup), należącą do jednego z włamywaczy. Na niej zabezpieczyli DNA opryszka. Dzięki zaś międzynarodowej współpracy udało się rozpoznać to DNA. Stało się jasne, iż należy ono do 28-letniego Holendra. W efekcie pod koniec 2020 roku Niderlandy przekazały podejrzanego do Niemiec.

 

Proces

Holender przyznał się do napadu, wskazał jednak, że nie działał sam i można tu mówić tylko o współudziale. Oprócz tego obrona porozumiała się jeszcze przed rozpoczęciem procesu z prokuraturą i sąd zasądził zgodnie z wolą stron wyrok w wysokości 2,5 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem 1 roku odsiadki. 28-latek ma więc 2,5 roku, by spokojnie snuć marzenia o prawdziwym skarbie, który być może po odsiadce uda mu się już legalnie odnaleźć.