Holender „zasiedział się” w więzieniu

Holender "zasiedział się" w zakładzie karnym

Mieliście Państwo kiedyś gości, którzy zasiedzieli się zbyt długo. Jest to dość niezręczne prawda? To teraz proszę pomyśleć sobie jak musiała czuć się dyrekcja więzienia w Lelystad, która zdała sobie sprawę, iż więzień zwolniony na początku lipca, powinien być wypuszczony na wolność trzynaście miesięcy wcześniej. Czyżby zakład był tak gościnny i wygodny, iż nie chciało mu się wychodzić? A może to dyrekcja pokpiła sprawę i osadzony z ich winy tak bardzo się „zasiedział”.

Plotki o tym, iż jeden z holenderskich zakładów karnych przetrzymywał osadzonego dłużej, niż wynikało to z wyroku, pojawiły się w lipcu, właśnie po zwolnieniu osadzonego. W miniony piątek pogłoski te oficjalnie potwierdził rzecznik zakładu karnego w Lelystad. Stało się to po tym jak sprawą skazańca zaczęły interesować się media.

 

Przenosiny

Sprawa dotyczy obywatela Królestwa Niderlandów, który został skazany we Francji. Mężczyzna chciał odbyć karę jednak w ojczyźnie. Takie przeniesienie jest możliwe i po pewnych formalnościach skazany znalazł się za kratami bliżej domu. Mężczyzna trafił do celi, dni mijały, zamieniały się w miesiące. 

 

Pismo

Wszystko przebiegało zwyczajnie. Więzień odsiadywał swoją karę. Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie w czerwcu bieżącego roku. Wtedy to do holenderskiej Służby Instytucji Sądowych przyszło pismo z Francji. W dokumencie tym francuskie władze piszą o skazanym Holendrze i o skróceniu jego wyroku, na podstawie którego powinien on zostać zwolniony z więzienia w czerwcu 2023 roku. Wiadomość ta nieco zaniepokoiła holenderską służbę penitencjarną. Wynikało bowiem z niej, iż mają w celi kogoś, kto od roku powinien być na wolności.

 

Wymiana korespondencji

Bojąc się odpowiedzialności za tę ponadprogramową odsiadkę, Holendrzy wysłali pismo do Francji w celu wyjaśnienia całej sytuacji. Co to oznacza, iż miał zostać zwolniony w czerwcu ubiegłego roku i dlaczego informacja o tym zwolnieniu przyszła z 12-miesięcznym opóźnieniem. Służba Instytucji Sądowych musiała czekać miesiąc na odpowiedź. W niej francuski wymiar sprawiedliwości potwierdził, iż Holender od roku powinien być po drugiej stronie krat. W takiej sytuacji wdrożono procedurę zwolnienia więźnia i wyszedł on na wolność trzy dni po otrzymaniu listu, 5 lipca.

Sprawa wydaje się kuriozalna. Holendrzy nie wiedzą, czemu sędzia we Francji nagle skrócił mu wyrok i czemu nie zostali oni o tym powiadomieni w trybie natychmiastowym. Niderlandzka służba więzienna generalnie bardzo słabo orientuje się w tej sprawie. Władze zakładu nie mają pojęcia nawet, za co Holender został skazany. Czyżby więc za wszystko odpowiadał bałagan w papierach i ktoś dopiero po roku zorientował się, iż trzeba uaktualnić dane dotyczące czasu odsiadki? Może tak być, ponieważ jak nieoficjalnie wiadomo, również sam skazany nie domagał się wypuszczenia na wolność przez ten rok. Możliwe więc, iż nawet on o tym nie wiedział.

 

Co dalej?

Co dalej? Na chwilę obecną nie wiadomo, czy skazany będzie domagać się odszkodowania za rok pobytu w celi. Pytanie też kto powinien wtedy to odszkodowanie płacić? Holenderska służba więzienna czy Francuzi? Sąd musiałby bowiem najpierw ustalić, kto jest winny zaniedbania, które doprowadziło do odsiadki dłuższej o rok.

 

Źródło:  Nu.nl