Holender chciał się pozbyć Polaka i groził mu bronią

Strzały w hotelu w Schiedam

Nasz rodak wynajął pokój u 54-letniego Arnilda B. Mężczyzna nie miał tam zbyt dużych luksusów, zawsze jednak był to kawałek własnego mieszkania, namiastka domu na obczyźnie, gdzie przyszło pracować. Szybko jednak okazało się, iż mieszkanie tam stało się horrorem, którego kulminacją było to, iż właściciel wycelował broń w stronę naszego rodaka.

Na początku października ubiegłego roku oskarżony 54-letni Arnold B z Vriezenveen miał grozić bronią palną Polakowi, który wynajmował jeden z pokoi w jego kompleksie. W toku śledztwa okazało się, iż ów pistolet był swoistą wiatrówką, repliką na śrut. Tego jednak nie mógł wiedzieć nasz gastarbeiter, dla którego sytuacja ta delikatnie mówiąc nie była miłym przeżyciem.

 

Co się stało?

Co zaszło w budynku, który mieszkaniec Vriezenveen wynajmował pracownikom migrującym? Wszystko nagrały kamery monitoringu. Widać na nich jak B. wchodzi z bronią w pogotowiu i kieruje lufę w stronę Polaka. Człowieka, który od pewnego czasu już nie mieszkał u 54-latka.  W tej kwestii wszyscy są zgodni. Nawet oskarżony przyznaje, iż sytuacja ta miała miejsce. Nie ma tu zresztą z czym dyskutować, gdy jakość nagranego monitoringu nie pozostawia wątpliwości. Czemu jednak doszło do tej sytuacji?

 

Zagrożenie

Jak wskazał B., zabrał on broń do budynku, by mieć jak się bronić. Zaczął on bowiem obawiać się o swoje życie i zdrowie po tym jak dowiedział się, iż w hotelu robotniczym na Oosteinde doszło do pchnięcia nożem. Wolał mieć więc broń przy sobie. Gdy zaś w pewnym momencie znalazł w łazience, w domku, krzaczek konopi indyjskich, stwierdził, iż ma już dość lokatorów i musi się z nimi rozmówić.

 

Nękanie

Polak, który był ofiarą całego zajścia, wskazuje, iż mieszkanie w pokojach oferowanych przez B. to był koszmar. Jak twierdził prokurator prowadząca sprawę, to iż lokatorzy mieszkali w złych warunkach, w budynku, w którym były problemy z ogrzewaniem to jedno. To, iż gospodarz za te „luksusy” domagał się wysokich opłat, również nie było najgorsze. Jak zeznał Polak, problemem było zachowanie oskarżonego. Tem miał bowiem klucze do wszystkich pokoi i nękał ich każdej nocy. Zdarzało się, że wchodził nawet bez ich wiedzy do pokojów.

Kara

Prokuratura, jak i sąd, nie rozpatrywali w tej sprawie, o co chodziło w awanturze między Polakiem a Holendrem. Sąd rozpatrywał tylko samą groźbę z użyciem broni. Dlatego też oskarżyciel w mowie końcowej stwierdził: „Chciałeś po prostu zarobić pieniądze, a może także sprawić, by tańczyli, jak im zagrasz. Ale że chwytasz za broń, żeby pokazać, kto tu rządzi, nie rozumiem tego”. W efekcie prokurator domagał się dla B. kary w wysokości 2000 euro i 3 miesiące więzienia w zawieszeniu.
Sąd po rozpatrzeniu sprawy wskazał, iż za to co zrobił 54-latek, grożą cztery miesiące więzienia i na taki wyrok zasłużył Holender: „Jeśli ktoś na mnie kieruje coś takiego (przedmiot przypominający broń- red), to zakładam, że to prawdziwa broń. I że nie będziemy rozmawiać o przyjemnych sprawach". Dlatego też wymiar sprawiedliwości postanowił wydać wyrok skazujący może nie tyle cięższy niż ten, którego domagał się prokurator, ale na pewno dotkliwszy. Sąd bowiem zdecydował się skazać B. na 2 miesiące więzienia w zawieszeniu i obowiązek odpracowania 240 godzin prac społecznych. Uznał bowiem, iż skazany nie miałby problemów z opłaceniem grzywny i nie odczułby tego.

 

Nielegalne

Wyrok ten może nie być końcem problemów 54-latka. Okazuje się bowiem, iż wynajem pokoi, jaki prowadził B., nie był do końca legalny. Możliwe więc, iż sprawą tą zajmie się urząd skarbowy lub inspekcja nadzoru. To zaś oznacza, iż Holender może jeszcze pojawić się w sądzie.

 

Źródło:  AD.nl