Przez migrantów Holandia przestanie być państwem prawa

Przez migrantów Holandia przestanie być państwem prawa

Rząd w Hadze chciałby ukrócić napływ azylantów i zmienić prawo. Sęk jednak w tym, iż to, co chcą politycy, musi być jeszcze możliwe do wprowadzenia w legalny sposób. Tu zaś pojawiają się problemy. W efekcie dalsze forsowanie pewnych działań może sprawić, iż Królestwo Niderlandów przestanie być pełnoprawnym państwem konstytucyjny, przestanie być państwem prawa, państwem praworządnym.

Stan nadzwyczajny

Rząd, jak pisaliśmy już jakiś czas temu, chce wprowadzić najsurowszą od lat politykę azylową. Wszystko, by zatrzymać rzekę migrantów. Aby jednak to uczynić, władza musiałaby wprowadzić stan nadzwyczajny. Problem jednak w tym, iż nie ma obecnie prawnych przesłanek pozwalających na ten krok. Nie ma prawnej podstawy, by on zaistniał w Holandii. Co więcej, inne proponowane przez gabinet środki azylowe również, jak mówią eksperci, powodują „zagrożenie dla holenderskiej praworządności”.

 

Izba Adwokacka

Holenderska Izba Adwokacka przejrzała się porozumieniu koalicyjnemu obecnych partii, w tym przede wszystkim pomysłom na politykę azylową. Eksperci na pomysłach rządu nie zostawili suchej nitki. Znaleźli tam bowiem wiele „przewidywanych nadużyć” prawa i konstytucji. "W takim przypadku (wprowadzenia polityki azylowej – red.), państwo nie może udawać, że jest w pełni demokratycznym państwem prawa, pomimo wszelkich pięknych deklaracji" – brzmi konkluzja prawników po zapoznaniu się z pomysłami władz.

 

Wyłączenie przepisów

O co dokładnie chodzi? PVV, VVD, NSC i BBB postanowiły wprowadzić stan nadzwyczajny i zawiesić część obowiązujących przepisów dotyczących polityki azylowej. W ten sposób władza chce w łatwy i szybki sposób uporać się z problemem migrantów. Zresztą nie chodzi tu tylko o samych migrantów. Stan nadzwyczajny ogranicza bowiem znacznie możliwość działania parlamentu. Można by powiedzieć, iż wiąże ręce posłom i senatorom. W tej sytuacji władzę ustawodawczą i wykonawczą sprawuje de facto rząd, czyli gabinet.

 

Sprzeciw

W efekcie, gdy tylko pojawił się pomysł takich działań, spotkał się on z silnym sprzeciwem. Sprzeciwem nie tylko ludzi dbających o migrantów, ale również wspomnianych wyżej prawników. Ci bowiem wskazują, że stan nadzwyczajny ma miejsce, gdy pojawia się sytuacja nadzwyczajna. Może to być powódź, zamach terrorystyczny, a nie napływ uchodźców, który ma miejsce przez lata i rząd może każdego dnia śledzić dane na jego temat. Ba, może też planować z wyprzedzeniem, sytuacja jest bowiem przewidywalna.

"Dostępne informacje nie dają żadnych powodów, by uznać tę ustawę za konieczną" – piszą adwokaci cytowani przez Nu.nl, dodając w liście - "Liczba wniosków o azyl w Holandii nie jest obecnie wyjątkowo duża w porównaniu z poprzednimi latami i z innymi krajami w regionie". Forsowanie jej na siłę jest albo ignorancją, albo działaniem mającym na celu złamanie z premedytacją zasad holenderskiego prawa.

 

Sprzeczne z praworządnością

Zdaniem prawników, sprzeczny z regułami praworządności jest nie tylko sam stan nadzwyczajny, ale również same pomysły dotyczące azylantów. Przykładowo wstrzymanie rozpatrywania wniosków azylowych jest niezgodne z europejskimi (unijnymi), przepisami dotyczącymi azylu. Holandia jako zaś państwo UE nie może ot, tak po prostu łamać wspólnotowego prawa.

 

Słabo

Izba Adwokacka przeanalizowała 22 pomysły dotyczące ograniczenia napływu azylantów. Siedem z nich zostało oznaczone na czerwono, jako niosące bardzo duże ryzyko dotyczące złamania zasad państwa prawa. Pozostałe oznaczono na żółto, jako te, które również wiążą się z uderzeniem w praworządność. W pomysłach nowego gabinetu nie ma więc niczego, co mogłoby zostać wprowadzone z czystym sumieniem.
Co więc się stanie? Już teraz pojawiają się informacje, iż jeśli rząd będzie chciał wprowadzić stan nadzwyczajny, nie zgodzi się na niego sejm i senat. Co wtedy? Niektórzy wieszczą nawet nowe wybory. Lider PVV nie chce bowiem odpuścić w kwestii uchodźców.

 

 

Źródło:  Nu.nl