Holandia nie jest gotowa na pandemię. Jest nawet gorzej niż w 2020 roku

Pięć lat temu w Holandii do szpitali zaczęli trafiać pierwsi chorzy zakażeni COVID-19. Królestwo Niderlandów bardzo boleśnie odczuło tę światową pandemię. W kraju na skutek choroby zmarły tysiące osób. Czy od tego czasu coś się zmieniło, czy gdyby taki wirus znów pojawił się w krainie tulipanów rząd i system opieki zdrowotnej byliby przygotowani? Nie. Okazuje się, iż władze niczego nie nauczyły się z tej bolesnej lekcji. Dość powiedzieć, że obecnie sytuacja jest nawet gorsza niż w 2020 roku.

Mogłoby się wydawać, że pandemia COVID-19 w Holandii powinna sprawić, iż kraj ten obecnie jest przygotowany na kolejne takie zagrożenie. Nic jednak bardziej mylnego. Okazuje się bowiem, iż Niderlandy są jeszcze bardziej bezbronne niż pięć lat temu. W szpitalach zredukowano liczbę łóżek intensywnej terapii, jest ich znacznie mniej niż w 2020 roku. Ogłoszony zaś plan „gotowości pandemicznej”, stworzony przez poprzedni gabinet, obecnie praktycznie nie ma finansowania i przestał istnieć.

Pandemia

Holenderskie społeczeństwo w 2020 roku było jednym z najstarszych w Europie. Wielu seniorów zaś wyjątkowo ciężko przechodziło zakażenie koronawirusem. Ludzie trafiali do szpitali tysiącami. W efekcie liczba miejsc w placówkach ochrony zdrowia, zwłaszcza na oddziałach intensywnej terapii, szybko stała się niewystarczająca. Sytuacja była tak zła, iż Holendrzy musieli prosić Niemców o pomoc, by ci przejęli część niderlandzkich pacjentów.
Oprócz tego władze w Hadze musiały wprowadzić jedne z najcięższych na Starym Kontynencie obostrzeń covidowych, by spowolnić rozprzestrzenianie się patogenu i przyrost chorych.

850 łóżek

Gdy 27 lutego 2020 roku w Niderlandach odnotowano oficjalnie pierwsze zakażenie COVID-19, system opieki zdrowotnej dysponował 1150 łóżkami na OIOM’ach. Liczbę tę potem, wręcz nadludzkim wysiłkiem, udało się zwiększyć do 1700. Obecnie zaś w szpitalach dostępnych jest tylko 850 łóżek na oddziałach intensywnej terapii, czyli o 300 mniej niż pięć lat temu.

Opozycja a rząd

W czasie pandemii i w latach po niej członkini PVV, a obecnie minister zdrowia Fleur Agema, wielokrotnie atakowała rząd, wskazując że w Holandii jest zdecydowanie za mało miejsc na OIOM’ach. „Uważam za zadziwiające, że nie zostało to zorganizowane przez trzy lata i że mamy połowę liczby oddziałów intensywnej terapii w stosunku do średniej europejskiej” – mówiła w 2023 roku, apelując o strukturalne zwiększenie liczby łóżek na oddziałach.

Program gotowości

W 2022 roku problem ten zobaczył też rząd. Ówczesny minister zdrowia, Ernst Kuipers, stworzył „program gotowości na pandemię”. Miał on zapewnić stałą liczbę 1700 łóżek na oddziałach intensywnej terapii. Z każdym rokiem jednak gabinet zmniejszał tę liczbę o około 100 łóżek, ze względu na koszty i brak personelu. Stwierdzono, iż brakuje około 1000 pielęgniarek.

Pani minister

Gdy PVV doszło do władzy, a Fleur Agema została minister zdrowia, coś w tej sprawie się zmieniło? Oczywiście, że nie. Posłanka, która wcześniej tak punktowała ministra, gdy znalazła się na jego miejscu, nie tylko nie zwiększyła liczby łóżek, wręcz przeciwnie – zmniejszyła ją. Program gotowości został poddany cięciom finansowym. Wstrzymano też przygotowanie nowych planów w jego zakresie. Pani minister przestała nawet mówić o gotowości na pandemię, a zaczęła o odporności społecznej.

Niegotowa

Cięcia budżetowe sprawiły, że Holenderska Rada Bezpieczeństwa wydała oficjalną odezwę mówiącą, iż w obecnej sytuacji kraj nie jest gotów na kolejną pandemię. „GGD w Holandii nie będzie w stanie zrealizować niezbędnej rozbudowy potencjału, nie będzie można wzmocnić modelowania ognisk chorób zakaźnych, a skalowanie potencjału OIOM-u nie zostanie osiągnięte” – czytamy w dokumencie.
Władze więc nie odrobiły lekcji, jaką była pandemia. Pozostaje mieć nadzieję, że historia ta się nie powtórzy, w przeciwnym razie kod czarny w szpitalach, którego tak obawiano się podczas pandemii, teraz byłby codziennością.

Źródło:  NlTimes.pl