Holandia czerwoną wyspą na mapie Europy
Nasze przewidywania sprzed kilku dni się potwierdziły. Królestwo Niderlandów stało się krwiście-czerwonym punktem na mapie Europy. Wszystko przez ogromny, gwałtowny wzrost zakażeń w ostatnich tygodniach. Wśród morza czerwieni można zaś znaleźć ciemnoczerwoną wyspę. To Groningen, gdzie sytuacja jest jedną z najgorszych na kontynencie.
Europejska służba zdrowia ECDC, będąca odpowiednikiem RIVM na skalę kontynentalną, przeanalizowała liczbę pozytywnych testów z ostatnich dwóch tygodni, obliczając procent zakażeń. Następnie, bazując na tych danych, „koloruje” stary kontynent w barwach od odcieni zielonego przez żółty, pomarańczowy, po ciemną czerwień oznaczając tym samym poziom zakażeń, a więc i skalę zagrożenia epidemiologicznego w poszczególnych regionach.
Zmiana kolorów
Na nowej edycji mapy kolor najbardziej zmieniła właśnie Holandia. Tydzień temu Friesland, Drenthe, Flevoland i Limburg były zielone, a reszta kraju pomarańczowa. Obecnie zaś, z racji na nagły wzrost zakażeń, cały kraj stał się czerwony, z jednym małym wyjątkiem. To wspomniane już wyżej Groningen. Region ten nie jest niestety samotną zieloną wyspą. Widniejąca na nim ciemnoczerwona barwa wskazuje, iż jest tam najgorsza sytuacja w Holandii i jedna z najgorszych w Europie.
Obecnie bez zmian
Czy jednak czerwień powinna oznaczać „uciekajcie” lub „nie zbliżajcie się” dla wczasowiczów? A może mieszkańcy czerwonych stref nie są mile widziani na wakacjach poza swoim krajem? Nie. Epidemia epidemią, a biznes rządzi się własnymi prawami. Przykładowo Grecja pomimo tych zmian cały czas jest otwarta dla turystów z Niderlandów. Wszystko dlatego, iż tamtejsze władze jako wytyczne biorą dane dotyczące przyjęć do szpitali, a te nadal pozostają na niskim poziomie.
Podobnie do sprawy podchodzi Hiszpania. Państwo to przyjmuje turystów i przyjezdnych niezależnie, czy pochodzą z czerwonego, czy pomarańczowego regionu. Jednak osoby z tych obszarów muszą przedstawić dowód potwierdzający swój stan zdrowia. Niezbędny jest więc aktualny, negatywny wynik testu na obecność COVID-19. Przybysze z terenów zielonych nie muszą legitymować się takim dokumentem, przekraczając granicę.
Również Polska nie zmieniła swoich obostrzeń, gdy powstawał ten materiał (informacje z dnia 16.07.21). Nadal każdy przybywający do kraju musi przejść obowiązkową kwarantannę, chyba że przedstawi aktualny, negatywny wynik testu na COVID-19 lub wykona taki test już po przybyciu do Polski w ciągu 48 godzin.
Nieco inaczej do sprawy podchodzi Francja. Turyści coraz częściej spotykają się z kontrolą policji. Tam, według nowych wytycznych rządu, podróżujący z krajów wysokiego ryzyka, którzy nie zostali zaszczepieni, muszą być odizolowani.
Złe wieści
Sytuacja w najbliższym czasie może się jednak zmienić i poszczególne stolice Europy wprowadzą pewne obostrzenia wobec podróżujących z Holandii. Wszystko z racji tego co dzieje się w krainie tulipanów. Tamtejszy minister zdrowia wskazuje, iż jeśli liczba infekcji będzie dalej rosła w takim tempie jak obecnie to za kilka, kilkanaście dni już nie tylko Groningen, ale cała Holandia przybierze ciemnoczerwony kolor. To zaś może oznaczać, iż przybysze z Niderlandów będą w Europie pod specjalnym nadzorem i czekać ich będą dodatkowe obowiązki przy przekraczaniu granicy. Tyczy się to jednak tylko niezaszczepionych. Wszyscy dysponujący „paszportem koronowym” będą mogli podróżować jak dawnej, nie bojąc się kwarantanny czy innych obostrzeń.