Holandia chce wprowadzić kontrole graniczne
Już niedługo droga z Polski do Holandii może okazać się znacznie dłuższa. Kilometry oczywiście pozostaną bez zmian. Zmienić może się jednak czas potrzebny na jej przebycie. Władze w Hadze chcą bowiem wprowadzić kontrole na granicach podobne do tych, które obecnie stosują Niemcy czy Francuzi. Pomysł ten budzi jednak spory sprzeciw niderlandzkiego społeczeństwa.
Stan wyjątkowy
Politykom PVV nie udało się przeforsować stanu wyjątkowego w Holandii i zawieszenia wielu przepisów migracyjnych. W efekcie gabinet podjął inne działania. Cztery partie koalicyjne uzgodniły parę dni temu, że jednym ze sposobów na ograniczenie liczby nielegalnych migrantów będzie wprowadzenie kontroli na granicach. Te miałyby wejść w życie z końcem listopada.
Nielegalni
Holandia chce w ten sposób zmniejszyć liczbę nielegalnych migrantów przybywających do ich kraju. Co ważne nie chodzi tu jednak tylko o tych, którzy ukrywają się gdzieś na pakach ciężarówek, ale też i tych, którzy przyjeżdżają, np. rejsowymi autobusami z Niemiec. Władzom w Królestwie chodzi o to, by nie wpuszczać do kraju osób, które już złożyły dokumenty azylowe w Niemczech czy Belgii. Wszystko po to, by nie dublować procedur i nie przyjmować kolejnych ludzi, dla których i tak nie ma miejsca w kraju.
Podobne zasady
Jak mają dokładnie wyglądać kontrole na granicach? To nie zostało jeszcze dokładnie określone. Wiele wskazuje jednak na to, iż przyjmą one najpewniej wariant niemiecki. Kontrolowane nie będą wszystkie pojazdy, służy skupią się najpewniej na busach, pojazdach z przyciemnianymi szybami, autami na „egzotycznych” rejestracjach, ciężarówkach itd.
Sprzeciw
Pomysł ten nie podoba się jednak wielu Holendrom, a zwłaszcza mieszkańcom terenów przygranicznych. „Europejski, swobodny przepływ osób jest bardzo ważny dla regionów przygranicznych. Nie chcemy codziennych kolejek na granicy. Odkąd Niemcy zaczęli kontrole, w radiu regularnie słychać komunikaty drogowe, że autostrada A1 w pobliżu Hengelo jest zablokowana. Pociąg międzynarodowy również jest regularnie opóźniony” – mówi dziennikarzom AD burmistrz Joris Bengevoord z Winterswijk. Podobnie myśli wielu lokalnych mieszkańców. Ci obawiają się dwóch kwestii. Pierwszą z nich jest czas. Od listopada ludzie jeżdżący do pracy do Niemiec będą musieli dwa razy stać do kontroli granicznej. Rano przekraczając granicę niemiecką, po południu holenderską. To znacznie wydłuży drogę do pracy, sprawiając, iż ta stanie się dużo bardziej uciążliwa.
Rozjeżdżani
Drugą kwestią jest sprawa kolejek na granicy. Niemcy prowadzą obecnie kontrole tylko na głównych drogach. Dlatego też wiele osób chcących, np. ominąć zator na A1 korzysta z dróg lokalnych. Jeśli to samo będzie po niderlandzkiej stronie, przygraniczne wioski, przez które biegną lokalne drogi, zostaną dosłownie rozjeżdżone przez auta tysięcy kierowców, którzy będą chcieli uniknąć korków.
To już nie ta sama Unia Europejska?
Wreszcie decyzja Holendrów, jak i też niedawna Francuzów, rodzi pytanie o jedną z podstaw UE. Co ze swobodnym przepływem osób? Co ze strefą Schengen, skoro kolejne kraje wprowadzają kontrolę, które kiedyś w zamierzeniu miały być tylko wykorzystywane w nadzwyczajnych sytuacjach (jak np. Olimpiada w danym kraju)? Czyżby Europa, jaką znaliśmy, zaczyna się diametralnie zmieniać na naszych oczach?
Źródło: gelderlander.nl