Holandia będzie jednym ze „strażników dobrobytu”

Holandia będzie jednym ze „strażników dobrobytu”

Władze Królestwa Niderlandów ogłosiły, iż przyłączają się do ogłoszonej przez sekretarza obrony USA międzynarodowej koalicji, działającej w ramach operacji pod kryptonimem „Strażnik Dobrobytu”. Zadaniem „Strażników” jest ochrona żeglugi handlowej na Morzu Czerwonym. Jednostki te od pewnego czasu są bowiem atakowane przez sprzyjających Hamasowi rebeliantów z Huti.

Holenderska flota?

Czy oznacza to, że holenderska flota pojawi się na Morzu Czerwonym? Raczej nie. Można powiedzieć, iż marynarka Królestwa Niderlandów wysyła mózg nie mięśnie. Jak to rozumieć? Zamiast siły uderzeniowej kraina tulipanów ma zapewnić oficerów sztabowych na potrzeby operacji Prosperity Guardian.

 

Nic nowego

Amerykański pomysł w praktyce nie jest niczym nowym i nadzwyczajnym. Od dłuższego czasu istnieje bowiem międzynarodowe partnerstwo mające zwalczać piractwo, terroryzm i przemyt morski. Morze Czerwone jednak latami nie było obszarem podwyższonego ryzyka. Wszystko zmieniło się po ataku Izraela na Strefę Gazy. Wtedy to islamscy rebelianci zaczęli atakować statki handlowe. Sytuacja zrobiła się na tyle poważna, iż Stany Zjednoczone stwierdziły się, iż sytuacja wymaga „zbiorowego działania”.

 

"Strażnicy Dobrobytu"

„Strażnikami dobrobytu” oprócz Stanów Zjednoczonych i Holandii są również Brytyjczycy, Kanadyjczycy, Francuzi, Włosi, Norwegowie, Hiszpanie. Do działania przyłączyły się również mniejsze państwa, takiej jak Bahrajn i Seszele. Wszystkie one zapewniają albo okręty, albo tak jak właśnie Niderlandy kadry związane z działaniem sztabowym.

Kryzys

Działania "Strażników" mają pomóc w rozwiązaniu kryzysu, jaki powstał parę dni temu. Wtedy to bowiem kilku dużych przewoźników zdecydowało się przerwać kursy przez Morze Czerwone właśnie z racji ataków jemeńskich rebeliantów.
Jak wskazuje holenderska minister obrony, takie działania uderzają w swobodną żeglugę. W rzeczywistości nie chodzi tu jednak tylko o szczytne ideały wolności, a miliony euro i dolarów strat z racji zaburzenia światowych szlaków handlowych. Dlatego też „Pod przywództwem Stanów Zjednoczonych Holandia i wiele innych krajów o podobnych poglądach łączą siły, aby zapewnić swobodny i bezpieczny przepływ” – mówi niderlandzka minister.

 

Współpraca niepotrzebna

Jak wskazuje główny negocjator Huti, cała ta akcja jest niepotrzebna. Ich siły nie atakują bowiem wszystkich statków. Celem były jedynie jednostki pod izraelską banderą jak i te płynące do Izraela. Pozostałe statki nie muszą obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Cała zaś akcja to zdaniem Huti odpowiedź na „bezprawną, agresywną wojną przeciwko Palestynie”. Mało kto jednak wierzy w zapewnienia rebeliantów, tym bardziej, iż ostatnio amerykański niszczyciel musiał strącać lecące w jego stronę drony.

 

 

Źródło:  Nu.nl