Pedofil, gwałciciel i morderca w holenderskim przedszkolu
Są sprawy, które wzbudzają tak dużą sensację i wrogość społeczeństwa, iż władza boi się o nich mówić. Tak jest właśnie w sprawie 34-letniego mężczyzny z Bunschoten. Człowiek ten pracujący w przedszkolu, miał wykorzystać seksualnie siedmioro dzieci. Podejrzewa się go również o zabicie trzech malców. Prokuratura milczała o tej sprawie do poniedziałku, gdy rozpoczął się proces Holendra.
Przedszkole to niezwykle ważna instytucja. Po pierwsze powala ona wrócić rodzicom do kariery zawodowej. Po drugie ogromnie wspomaga rozwój psychofizyczny dziecka. Malcy nie tylko przechodzą w nim socjalizację wtórną, ale również uczą się podstawowych czynności czy przyswajają fundamenty wiedzy niezbędne w dalszej edukacji. Wszystko to sprawia, iż od personelu tego typu placówek wymaga się ogromnych kwalifikacji. Ludzie ci z jednej strony muszą być doskonałymi pedagogami umiejącymi w przystępny sposób przekazać najmłodszym wiedzę, z drugiej zaś muszą pełnić rolę cioci/wujka, który wzbudzi zaufanie dziecka.
Problemy kadrowe
Niestety w Holandii szkolnictwo, również to przedszkolne, przeżywa od paru lat kryzys. Brakuje kadr i nie ma zastępowalności pokoleniowej w zawodzie. W efekcie pracy z młodym pokoleniem podejmują się czasami osoby z zewnątrz. Tak było właśnie w przedszkolu-żłobku prowadzonym przez jeden z kościołów. To właśnie do niego zgłosił się 34-letni mężczyzna z Bunschoten, który podjął tam pracę jako wolontariusz.
Koszmar
Jak się okazało, człowiek ten otworzył przed malcami wrota do zupełnie nowego świata. Nie była to jednak kraina wiedzy i zabawy, a prawdziwe piekło. 34-latek został aresztowany w grudniu ubiegłego roku pod zarzutem molestowania dwójki małoletnich pociech, swoich dzieci. Rozpoczęło się prokuratorskie śledztwo, które ujawniło, iż mężczyzna wykorzystał nie tylko swoje potomstwo. Ofiarami miało paść jeszcze siedmioro innych dzieci. Wszystkie one były w wieku poniżej 12 lat. Dotyczy to zarówno dziewcząt jak i chłopców. Sąd z racji na dobro pokrzywdzonych nie ujawnia, czy skończyło się tylko na molestowaniu, czy dochodziło do współżycia z dziećmi. Nie wskazuje również, czy ofiary te były podopiecznymi mężczyzny w przedszkolu (jest to jednak wysoce prawdopodobne). To jednak nie wszystko, policyjne śledztwo wykazało, że mógł on się "dobierać" do większej liczby dzieci.
Morderstwa
Molestowanie nieletnich, a być może nawet pedofilia to jednak niejedyne zarzuty, jakie usłyszał mieszkaniec Bunschoten. Prowadzący sprawę prokurator podejrzewa, iż człowiek ten mógł jesienią 2020 roku w zamordować trójkę dzieci w przedszkolu, w którym pracował. Oskarżyciel nie chce jednak przekazywać więcej informacji w tej sprawie. Wskazuje jedynie, iż rodziny ofiar (zarówno rzekomo zamordowanych jak i molestowanych dzieci) są cały czas na bieżąco informowane o sprawie.
Miesiące milczenia
Pomimo że Holender został zatrzymany pod koniec ubiegłego roku, przez pół roku trwało praktyczne całkowite embargo informacyjne. Wszystko z racji prowadzonego postępowania oraz sytuacji ofiar i przestępcy. Prokuratura chciała uchronić rodziny przed najazdem mediów i pozwolić im, przynajmniej spróbować, otrząsnąć się z tragedii. Sprawa została również utajona ze względu na dobro oskarżonego. Istniało bowiem ryzyko, że gdyby wszystko wyszło na jaw to współosadzeni w areszcie mogliby sprawić, iż nie byłoby kogo sądzić.