Generałowie żebrzą o pieniądze dla armii

Holendrzy będą szkolić Ukraińców w Niemczech i Polsce

Holandia to bardzo pokojowy, otwarty i tolerancyjny kraj. W ostatnich latach Królestwo Niderlandów tak bardzo poszło jednak w stronę miłości i otwartości, iż wkrótce może stać się całkowicie bezbronne. Dowództwo holenderskiej armii zgłosiło się z przejmującym apelem do władz w Hadze, by rząd zwiększył nakłady na siły zbrojne co najmniej o 4 miliardy euro. W przeciwnym razie kraj ten stanie się całkowicie bezbronny.

Nowo powołany dowódca niderlandzkiej armii zaapelował do rządu, by ten zwiększył nakłady na wojsko o co najmniej 4 miliardy euro. Bez tak pokaźnego wkładu finansowego armia krainy tulipanów pozostanie jedynie na papierze. Owszem będzie ona dysponować nadal określonymi związkami taktycznymi, ale te nie będą posiadać znaczących zdolności bojowych. Jak można bowiem walczyć bez broni i amunicji. Na tę ostatnią resort obrony obciął ostatnio środki o połowę. W 2022 roku zamiast 140 milionów euro armia ma otrzymać tylko 70 milionów, to zaś zdecydowanie za mało. Karabin bez nabojów jest zaś mniej poręczny niż zwykły kij.

 

Awanse

Prośba o dodatkowe pieniądze to jedna z pierwszych decyzji nowego Dowódcy Sił Zbrojnych Królestwa Niderlandów (CDS). Świeżo mianowany na to stanowisko przez ministra obrony Generał Onno Eichelsheim, zastąpił admirała Roba Bauera, który to otrzymał awans na przewodniczącego Komitetu Wojskowego NATO.

Wojskowy, co się nieczęsto zdarza, rozpoczął swoje działania od wywiadu dla holenderskiego De Telegraaf. W obszernej rozmowie z dziennikarzami powiedział, że chce, aby nowy rząd zwiększył budżet na obronność o 4 miliardy euro. W 2021 roku wynosi nieco poniżej 12 miliardów, co zdaniem nowego dowódcy jest zdecydowanie za mało. Kwota ta znajduje się poniżej europejskiej średniej w przypadku państw Paktu Północnoatlantyckiego.

 

Wojny wygrywa się pieniędzmi

Dowódca, który ma również zadatki na dobrego polityka, wskazuje, iż obecnie wojen i konfliktów nie wygrywa się samymi ludźmi. Niezbędny jest najnowszy, zaawansowany technicznie sprzęt, który nie tylko daje przewagę na polu walki, ale pozwala też, by żołnierze mogli bezpiecznie wrócić do swoich domów i rodzin. Na niego zaś niezbędne są pieniądze. Te potrzebne są nie tylko na zakup środków bojowych i ochrony osobistej spełniających wymogi współczesnego pola walki, ale także na ćwiczenia wojska, tak by te umiało sprawnie działać i wykonywać powierzone mu zadania. W tym wypadku niezbędne są choćby tysiące euro na zakup amunicji, a jak wspomnieliśmy już wyżej, władze chcą obciąć tę kwotę o połowę. Armia nie będzie więc miała pieniędzy, by uczyć ludzi jak strzelać i czym strzelać. Wszystko to zaś rzutuje na to, iż Królestwo Niderlandów straci rangę wiarygodnego sojusznika w ramach NATO.

Niepewne czasy

Dowódca, zanim otrzymał awans, zasiadał na stanowisku szefa Wywiadu Wojskowego i Służby Bezpieczeństwa. Jak mówi, etat ten doskonale pokazał mu jakie zagrożenia czekają na Królestwo Niderlandów. To, że Holandia wychodzi z Afganistanu nie oznacza, iż armia może odwiesić broń na kołek. Zagrożenie jest bowiem znacznie bliżej, niż się wydaje. Wszystkiemu winna jest prowokacyjna polityka Rosji i sytuacja, jaka ma miejsce na Ukrainie oraz presja, jaką Rosja wywiera na Kraje Bałtyckie będące częścią NATO.

 

Cywilna kontrola

Oficer wskazuje więc, iż obecna sytuacja to najgorszy możliwy okres na redukcję środków na armie. Politycy są jednak innego zadania. Przed generałem więc być może najtrudniejsza w życiu misja. Przekonanie decydentów, by w dobie pandemii i kulejącej gospodarki dofinansować wojsko, które w przekonaniu wielu posłów obecnie nie jest do niczego potrzebne.