Fotoradar przegrał z piratami drogowymi

Masowe ofiary niemieckiej superbroni

Maszyna się nie męczy? Maszyna nie potrzebuje odpoczynku? Nie do końca. Czasami i ona może powiedzieć dość, ponieważ natłok pracy sprawia po prostu, że urządzenie przestaje być wydajne i nie daje sobie rady. Tak właśnie było z fotoradarem na A16. Tymczasowo ustawiony tam, na próbę praktycznie nie nadążał z robieniem zdjęć. Sprzęt okazał się za słaby na poczynania kierowców.

Prokuratura postanowiła zrobić pewien eksperyment. 1 maja na autostradzie A16 w kierunku na Dordrecht postawiono mobilny fotoradar. Urządzenie to pojawiło się w tym miejscu z racji prac drogowych na węźle Terbregseplein. W ich efekcie pasy ruchu zostały zwężone i wprowadzono ograniczenie prędkości do 70 kilometrów na godzinę. Fotoradar miał więc zapewnić, iż kierowcy podporządkują się temu ograniczeniu.

 

Nie wyszło

Delikatnie mówiąc, nie wyszło. „Najwyraźniej nowa sytuacja nie była jeszcze dla wielu osób całkowicie jasna” – przekazała prokuratura, komentując to, iż zmotoryzowani masowo łamali ograniczenia prędkości. W pierwszych dniach działania fotoradaru ten rejestrował tysiące wykroczeń, robił tysiące zdjęć. System po prostu tego nie wytrzymał, nie umiał sobie z tym poradzić. Urządzenie było przygotowane, by robić zdjęcie co kilka minut, nawet co minutę, ale nie każdego jadącego pojazdu. Fotoradar po prostu zaczął się dławić pod obciążeniem, jak procesor który nagle musi wykonać zbyt wiele obliczeń. W efekcie zapadła decyzja, by wyłączyć sprzęt, bo ten nie działał już poprawnie.

Żyła złota

Skoro fotoradar robi tyle zdjęć, to odcinek ten to swoista „żyła złota”, na której budżet państwa może bardzo ładnie zarobić.  Nie. Jak przekazała prokuratura, jej celem było poprawienie bezpieczeństwa na drodze, a nie „golenie” kierowców. „Wszystkie kary zostały wstrzymane” – powiedział rzecznik służby, wskazując, iż sfotografowani zmotoryzowani mogą spać spokojnie. Dlaczego? Najpewniej nie chodzi tu o samą dobroć prokuratury, a brak mocy przerobowych. Gdyby miała ona zająć się wszystkimi kierowcami, nie miałaby ludzi prowadzących dochodzenia w poważniejszych przestępstwach.

 

Powrót

Nic co dobre nie trwa jednak wiecznie. Prokuratura porozumiała się z Rijkswaterstaat, który umieścił na wspomnianym odcinku dodatkowe informacje o fotoradarze. Urządzenie, któremu poprawiono wydajność, wróciło już na miejsce. Sprzęt znów zaczął robić zdjęcia i za te nowe fotografie, kierowcom przyjdzie już zapłacić.

 

 

Źródło:  Nu.nl