FNV chce rozpocząć ogólnokrajowy strajk

FNV chce rozpocząć ogólnokrajowy strajk

FNV grozi Holandii. Związek zawodowy wskazuje, iż jeśli rząd nie zgodzi się na wcześniejsze emerytury, rzuci on kraj na kolana falą długotrwałych strajków w praktycznie wszystkich branżach. Czy jest się czego obawiać?

Dyrektor FNV, Piet Rietman, w rozmowie z dziennikarzami AD wskazał, iż szykują oni od poniedziałku 14 października drugą falę strajków. „Do tej pory praca była zawsze przerywana na kilka godzin. Wkrótce będziesz musiał pomyśleć o być może kilku dniach” - przekazał związkowiec.

 

Wcześniejsze emerytury

Dlaczego FNV chce wstrzymać pracę praktycznie w całym kraju? Wszystko dotyczy sprawy, o której już nie raz wspominaliśmy, czyli kwestii wcześniejszych emerytur. Związkowcy chcą, by zatrudnieni wykonujący ciężką pracę mogli przechodzić, tak jak obecnie, wcześniej na zasłużoną emeryturę nie tracąc przy tym środków przeznaczonych na jesień swojego życia. Przepisy tego typu istnieją. Przestaną jednak działać z końcem przyszłego roku. Dlatego też FNV chce, by do tego czasu wprowadzono nowe rozwiązanie z jasną listą zawodów i możliwości, w których pracownik będzie mógł zakończyć karierę trzy lata wcześniej.

 

Holandia stanie?

Kto przystąpi do drugiej fali strajków? Tego szef FVN nie jest w stanie powiedzieć. Jak mówi to członkowie związków, ludzie zatrudnieni w niderlandzkich przedsiębiorstwach, muszą podjąć decyzję. Wyrazić swoje zdanie. Zaznacza jednak:. „My skupiamy się na zamknięciu holenderskiej gospodarki. Weźmy pod uwagę na przykład sektor metalowy, przemysł lub transport towarowy. Rząd wysłuchał nas podczas poprzednich strajków (ale nie spełnił żądań - red.). Teraz chcemy, aby rząd też to odczuł” – powiedział.


Do pracy

To zaś oznacza, iż druga fala będzie mniej odczuwalna dla zwykłych ludzi. Gdy bowiem ostatnio na drogę nie wyjechali kierowcy autobusów i maszyniści pociągów, wielu zatrudnionych miało pretensję do związków, ponieważ przez ich działania spóźnili się albo nawet nie dotarli do pracy.

 

Trudne rozmowy

Mimo protestów przewoźników, stoczniowców, czy policji rząd nie jest zbyt chętny do zmiany przepisów. Doszło więc do impasu, o którym w najbliższym czasie będzie rozmawiał parlament. Rząd najchętniej całkowicie usunąłby wcześniejsze emerytury, stawiając na przekwalifikowanie pracowników, którzy nie mogą wykonywać już pierwotnego zawodu. Wszystko z racji choćby ogromnych niedoborów na rynku pracy, które wcześniejsze emerytury tylko pogłębią.
Gabinet mówi o ewentualnej liczbie granicznej 15 tysięcy pracowników przechodzących na takie świadczenie rocznie, ale na to nie chcą zaś zgodzić się związkowcy. Negocjacje stoją praktycznie w miejscu i trudno przewidzieć ich finał. Czas zaś ucieka.

Źródło: