Firma w całości odpowiada za śmierć polskiego spawacza  

Firma w całości odpowiada za śmierć polskiego spawacza  

Sąd uznał, iż koncern stalowy w Kampen ponosi całkowitą winę za śmierć polskiego spawacza. Sędzia wydając wyrok, stwierdził, iż „Bezpieczeństwo na stanowisku pracy nie było zagwarantowane”. W efekcie wymiar sprawiedliwości skazał szefa Postema za nieumyślne spowodowanie śmierci. Na przedsiębiorstwo nałożono również wysoką grzywnę.

W poniedziałek sąd w Zwolle wydał wyrok w sprawie wypadku, jaki miał miejsce w Postema, 18 stycznia 2022 roku. Wtedy to na polskiego spawacza spadła kratownica ważąca dwie tony. Naszego rodaka starano się reanimować, ale nie udało mu się pomóc.

 

Winny

Proces wykazał, iż winnym śmierci gastarbeitera był jego 50-letni szef. Został on uznany za winnego nieumyślnego spowodowania śmierci i skazany na 100 godzin prac społecznych. Co zrobił zwierzchnik Polaka? Kratownica, przy której pracowała ofiara, wisiała początkowo na suwnicy, tak by oprócz podparcia na belkach konstrukcja była asekurowana i utrzymywana od góry. Szef potrzebował jednak urządzenia do innych zadań i zdecydował się odpiąć rusztowanie, uważając, iż konstrukcja jest bezpieczna i stabilna. Kilka minut później słuchać było ogromny huk i stało się jasne, że nią nie była.

 

Koszty

Oprócz wyroku personalnego przedsiębiorstwo również zostało ukarane finansowo. Na firmę nałożono grzywnę w wysokości 75 000 euro, z czego 25 tysięcy zostało warunkowo zawieszone. Jest to kara za to, iż w zakładzie nie przestrzegano zasad bezpieczeństwa i to właśnie te zaniedbania doprowadziły do śmierci Polaka. 

Niedowierzanie

Tym, co mocno wzburzyło sąd, było to, iż kierownictwo firmy lekceważyło kwestię odpowiedzialności za swoich podwładnych. Tak samo jak bagatelizowało samą swoją winę za wypadek. W toku postępowania stało się jasne, iż w przedsiębiorstwie nie było nikogo, kto miałby sprawować nadzór nad bezpieczeństwem. Doskonale pokazuje to choćby przykład spawanej kratownicy, która finalnie runęła na Polaka. Wcześniej jeden ze spawaczy miał względem niej pewne wątpliwości, ale nie zostały one uwzględnione. To zresztą niejedyne zastrzeżenie. Rozpoczęcie pracy przy tak dużych elementach miało już miejsce 13 stycznia. Wtedy to, a także 14, 17 i 18 stycznia również zdarzało się, iż te stalowe rusztowania nie były przymocowane do suwnicy, a stały podparte tylko na kilku belkach.
Ponadto wszelkie instrukcje co do BHP podawano bardzo oszczędnie, a czasem po prostu ustnie. Zaniedbania te były więc normą. „Nawet na rozprawie kierownictwo nie wykazało, że widzi swój udział w doprowadzeniu do tych okoliczności (skutkujących tragedią-red.)” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

 

Łagodnie

Mimo tego, iż sąd dostrzegł, iż firma zbytnio nie widzi swojej odpowiedzialności za tragedie, był wyjątkowo wyrozumiały. Prokurator domagał się bowiem 90 000 tysięcy euro grzywny dla firmy i 200 godzin prac społecznych dla kierownika. Wymiar sprawiedliwości jednak zdecydował się na przytoczony wyżej, niższy wyrok.

Źródło:  AD.nl