Ewakuacja Holendrów z ogarniętego wirusem rejonu Chin

Wuhan, epicentrum nowej odmiany koronawirusa, wygląda jakby było wymarłe. Ruch na ulicach praktycznie zamarł. Cały obszar objęty jest kwarantanną i odcięty od świata. Ludzie mają pozostać w domach i unikać spotkań z innymi. Oprócz jednak samych Chińczyków w rejonie tym jest również wielu obcokrajowców, między innymi Holendrów. Niedawno zapadła decyzja o ich ewakuacji.

Dwa dni temu minister spraw zagranicznych królestwa Niderlandów potwierdził, że obywatele tego kraju znajdujący się w Wuhan nie zostaną pozostawieni sami sobie. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią, iż osiemnastu mieszkańców krainy tulipanów, zgłosiło się do niderlandzkiej ambasady z pytaniem o ewakuacje. By jednak zabrać ich z terenu zamkniętego niezbędna jest nie tylko dobra wola MSZ, ale również zgoda chińskich władz. W przeciwnym razie nikt nie opuści prowincji.

 

Większy problem

Holendrzy to tylko wierzchołek góry lodowej. Szacuje się, że w Wuhan znajduje się około 600 obywateli Starego Kontynentu. Dlatego też, na wniosek Francji, ewakuacją mają zajmować się nie tyle pojedyncze państwa wspólnoty, co Unia Europejska jako całość. Gotowość do działania w tej sprawie potwierdził zresztą Janez Lenarcic, przewodniczący Europejskiego Komitetu Zarządzania Kryzysowego, już w środę.

 

Kwarantanna

Ze względów bezpieczeństwa nie można przywieźć Europejczyków od tak, z powrotem. Rozesłanie setek potencjalnie chorych osób po wszystkich krajach wspólnoty byłoby „epidemiologicznym samobójstwem”. Dlatego też wszyscy ewakuowani powinni znaleźć się w jednym miejscu, by przejść co najmniej dwutygodniową kwarantannę. To zaś rodzi kolejne pytanie. Każdy kraj kocha swoich obywateli, ale nie każdy chciałby zapewne przyjąć prawie 600 potencjalnie chorych, zarażonych niepoznanym jeszcze wirusem osób. Tę kwestię Wspólnota Europejska będzie musiała rozstrzygnąć w ciągu najbliższych dni, jeśli nie nawet godzin.

 

Pierwsza maszyna już wystartowała

Sprawa ta jest o tyle nagląca, że już w środę z Paryża do Chin wystartowała pierwsza maszyna mająca zabrać Europejczyków. Początkowo mówiono, iż znajdzie się w niej miejsce 250 Francuzów. W czwartek zaś pojawiło się dementi mówiące, iż dopiero na miejscu zapadną decyzję ilu ludzi i jakiej narodowości może zostać zabranych na pokład. Do końca tego tygodnia ma lecieć do Chin również drugi samolot.

 

Holendrzy zostawieni na lodzie?

Nie wiadomo wiec jeszcze, którym lotem mieszkańcy Niderlandów wrócą do kraju. Ludzie ci zresztą mają dużo większe problemy. Na początku tygodnia rząd ogłosił, że Holendrzy, którzy chcą być ewakuowani, mają sobie sami pokryć koszty ewakuacji i późniejszej kwarantanny. To zaś oznaczałoby, iż wielu z tych ludzi może po prostu na to nie być stać. W połowie tygodnia pojawił się jednak promyk nadziei. Lenarcic powiedział, iż UE zwróci ludziom 75% kosztów. Będą one wypłacone ze specjalnego funduszu, który Bruksela ma na pomoc cywilom w sytuacjach kryzysowych lub klęskach żywiołowych.

Nadal jednak pozostał dość duży „niesmak”, który to pokazywałby, iż władze Niderlandów zostawiają własnych obywateli w potrzebie, ponieważ kasa ważniejsza jest od zdrowia i życia rodaków. Najnowsze wiadomości z Holandii, przekazane w czwartek mówią jednak, że władze zapewnią 100% zwrot kosztów przelotu i kwarantanny swoim obywatelom. To jednak nie uspokoiło samych zainteresowanych. Ludzie ci bowiem nadal nie wiedzą, jak i czy wydostaną się z Chin. Nikt na chwilę obecną nie powiedział im nawet, jak mają dostać się do lotniska, skoro drogi są pozamykane, ani gdzie zostaną wywiezieni na 2 tygodniową kwarantannę. MSZ zapewnia jednak, iż wraz z postępami w negocjacjach z władzami „Kraju Środka”, Holendrzy będą informowani na bieżąco.