Eksmisja Polaków z Moerdijk? Sprawę bada Rada Stanu

Eksmisja Polaków z Moerdijk? Sprawę bada Rada Stanu

Gmina Moerdijk planuje nalot na domy w Zevenbergen, w których mieszkają Polacy i inni pracownicy migrujący. Samorządowcy wzięli sobie na cel pięć takich nieruchomości. Czekają tylko na ewentualną zgodę Rady Stanu, by rozpocząć swoją akcję. Ta zaś może mieć gorzki finał dla mieszkających tam gastarbeiterów.

Jeśli Rada Stanu da zielone światło to właściciel nieruchomości R. Van Dijk, a także agencja pracy, która umieściła w tych budynkach gastarbeiterów, mogą zostać ukarani grzywną w wysokości 10 tysięcy euro za każde mieszkanie, w którym pojawią się nieprawidłowości. W efekcie oznacza to, iż właściciel i agencja pracy mogą otrzymać łącznie nawet 100 tysięcy euro kary.

 

Rada Stanu

Kwota ta robi wrażenie, dlatego też podmioty zdecydowały się nie czekać na ewentualną kontrolę. Wykonały ruch wyprzedzający. Zgłosili się bowiem do Rady Stanu, by ta zablokowała możliwość nałożenia kar pieniężnych na nich, gdyby doszło do kontroli. Właściciel nieruchomości swój wniosek argumentuje tym, że włodarze Moerdijk zdecydowanie przesadzają, wskazując, iż dla nich ważniejszy jest przepis, a nie człowiek. Samorządowcy swoją polityką regionalną mają bowiem wykluczać z działalności zarobkowej 20 pracowników rolnych, którzy zostali zakwaterowani w zwykłych domach jednorodzinnych. Wskazuje również, iż władze niewystarczająco wyjaśniły zagadnienia kto może mieszkać w domu jednorodzinnym i szeregowym

 

Władze

Samorządowcy z Moerdijk nie mają jednak wątpliwości. „Chcemy w tych domach tylko gospodarstw domowych, które zamieszkują je na czas nieokreślony i wykazują pewien stopień ciągłości. W domach tych przebywają migranci zarobkowi z różnych krajów, w tym z Polski, Rumunii i Bułgarii. Niektórzy z nich mieszkają tam tylko kilka miesięcy, inni krócej lub dłużej. Ale nie są to trwałe gospodarstwa domowe” – mówi rzeczniczka gminy. Dlatego też osiedlanie ich tam jest niezgodne z zagospodarowaniem przestrzennym. To zaś oznacza kary i eksmisję.

 

Bezdomność

To ostatnie jest też argumentem podnoszonym przez gospodarza. Wskazuje on, że jeśli Rada Stanu nie zablokuje działań gminy, posypią się kary, ale przede wszystkim, ludzie, którzy są biernymi uczestnikami tej sprawy i w niczym nie zawinili, staną się nagle bezdomnymi. Na to zaś nie można pozwolić.

Bierność

Co ciekawe cały proces przed Radą Stanu dotyczy wielkiego gdybania. Okazało się bowiem, iż gdy gospodarz zgłosił się do sądu, Moerdijk wstrzymało swoje działania. Nie chce ich kontrolować, do momentu aż nie będą pewni prawnych efektów. „Czekamy na wasze (Rady Stanu – red.) pilne rozstrzygnięcie, a jeśli będzie ono dla nas korzystne, wtedy sprawdzimy te mieszkania. Jeśli wciąż będą w nich przebywać migranci zarobkowi, wówczas nałożymy kary pieniężne. Naprawdę nie chodzi nam tylko o jak największe pieniądze. Chcemy w tych domach zwykłych gospodarstw domowych” - mówi rzeczniczka.

 

Kasa i spokój

Samorządowców z Moerdijk nie obchodzą mieszkający tam obecnie ludzie. Kontrole te nie mają bowiem na celu sprawdzenia, w jakich warunkach oni tam żyją. Gmina po prostu nie chce tam migrantów, nawet jeśli pracują dla firm, farm na ich regionie. Dla nich dobry pracownik migrujący to ten, który nie jest u nich.

Problem w tym, iż takie podejście pojawia się w Holandii coraz częściej. Władze lokalne zmieniają przepisy, wskazując, iż w domach mogą przebywać gospodarstwa domowe. Czyli ludzie spowinowaceni, spokrewnieni, połączeni więzami rodzinnymi. To zaś sprawia, iż zakwaterowanie tam pracowników migrujących jest karalne i grozi ich eksmisją. To samo tyczy się zresztą też, np. studentów. Oni również nie tworzą grupy rodzinnej. W efekcie dla tych osób kurczący się rynek mieszkaniowy staje się jeszcze mniejszy.

 

Alternatywa

Wspominany tu gospodarz szuka obecnie nowych lokatorów na swoje nieruchomości. Również agencja pracy zastanawia się gdzie relokować pracowników. Wszyscy czekają na wyrok, który ma zapaść za około 2 tygodnie.

 

Źródło:  AD.nl