Ekologia przegrała z demokracją – nowe karty do głosowania
W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego władze Holandii postanowiły przeprowadzić pewien mały eksperyment. Wybrano pięć gmin na terenie całego kraju, w których to zmieniono wygląd kart do głosowania. Co dokładnie zrobiono? W sumie niewiele. Po prostu je zmniejszono i dodano ogólnodostępną książeczkę . Zmiana ta pociągnęła za sobą jednak ogromne skutki.
Mniejszy rozmiar karty
Założenie było prozaiczne. Władze nie chciały marnować papieru. Zdecydowano się więc zmniejszyć wielkość karty do głosowania, tak by swoimi wymiarami nie przypominała już mapy i stała się bardziej poręczna za kotarą. Kiedy nadszedł dzień wyborów, z kart tych korzystali wyborcy w pięciu gminach. Gdy zaś wybory się zakończyły, karty te zebrano, poddano analizie, by sprawdzić, czy to rozwiązanie może być wprowadzone na szeroką skalę.
Głosy nieważne
Szybko się jednak okazało, iż mały rozmiar nie służy demokracji. W gminach gdzie z nich korzystano, znacznie zwiększył się procent głosów nieważnych. W całej Holandii, w której wyborcy głosowali na dużych kartach, wynosił o 0,18%. Tam zaś gdzie wykorzystano mniejsze odpowiedniki, wyniósł on aż 0,78%. Pomysłodawcy tego rozwiązania liczyli się, iż może dojść do takiej sytuacji. Nie brali jednak raczej pod uwagę, iż zmiana gabarytów sprawi, iż głosów nieważnych będzie ponad cztery razy więcej.
Gminy
Test przeprowadzono w Alphen aan den Rijn, Boekel, Midden-Delfland, Tynaarlo i Borne. W tej ostatniej aż 1% głosów był nieważnych. W Alphen aan den Rijn, jak i Tynaarlo było to 0,7%. W Boekel 0,6%. Najlepiej poradzili sobie zaś wyborcy w Midden-Delfland gdzie było 0,5% głosów nieważnych, co i tak stanowi prawie trzy razy tyle, co w reszcie kraju.
Nie tylko rozmiar
Czy jednak tylko i wyłącznie rozmiar karty do głosowania wynoszący 40 na 30 centymetrów miał tutaj znaczenie? Nie do końca. Eksperci wskazują tu jednak również na inny sposób głosowania. Na klasycznej dużej karcie wyborcy muszą zaznaczyć i pokolorować jedno pole. Na małej trzeba było najpierw zaznaczyć partię, na którą się głosowało, a później numer kandydata, na którego się głosowało. Na karcie nie było bowiem nazwisk polityków, a jedynie numery miejsc na listach.
Dane kandydatów były dostępne w specjalnej książeczce znajdującej się w każdej kabinie wyborczej.
W efekcie więc wyborcy zaznaczali najczęściej numer kandydata, ale nie zaznaczali listy, bądź odwrotnie. W efekcie głos był nieważny, a skala tego zjawiska była na tyle duża, iż wątpliwe by było, aby tego typu karty wprowadzono na większą skalę.
Źródło: Nu.nl