Dziwny więzień

Dożywocie i 7 lat więzienia

Wielu osadzonych w zakładach karnych każdego dnia myśli o wolności. Niektórzy z nich próbują nawet ucieczek. Od reguły tej są jednak wyjątki. Syryjczyk, osadzony w holenderskim więzieniu, za żadne skarby nie chce opuścić swojej celi.

Koniec uczucia

Sprawa dotyczy 33-letniego Syryjczyka Aziza A. Początek tej historii jest wyjątkowo romantyczny. Syryjski emigrant zakochuje się w holenderskiej dziennikarce będącej w Turcji. Uczucie okazuje się odwzajemnione. Oboje wracają do Holandii. Wszystko to miało miejsce na przełomie 2014 i 2015 roku. Później sprawy się jednak mocno komplikują.

W 2015 roku holenderska dziennikarka, Ans Boersma została poddana procesowi ekstradycji i trafia do Turcji. Kobieta jest podejrzewana o zorganizowanie fałszywych dokumentów, które pozwoliły między innymi na wjazd Syryjczyka do Holandii. W jej sprawie toczyło się śledztwo. Analogiczne działania podjął również holenderski rząd. Organy bezpieczeństwa w Niderlandach zainteresowały się tą sprawą również z powodu związku dziennikarki. Dziwnym trafem, po przybiciu do Holandii miłość nagle znikła, a Syryjczyk zostawił reporterkę.

Śledztwo

Wszystko wyglądało więc tak, jakby mężczyzna przez naiwność kobiety chciał wydostać się z Turcji. To podejrzenie spowodowało, że wywiad zaczął bacznie sprawdzać mężczyznę. Wkrótce wszystko stało się jasne. Syryjczyk był emirem, jednym z przywódców Jahbat al Nusra, organizacji terrorystycznej współpracującej z tak zwanym Państwem Islamskim. Śledczy z racji prowadzonego ciągle dochodzenia nie ujawniają dokładnych informacji. Holenderskie władze podejrzewają , że mężczyzna zamieszany jest w kilka morderstw i ataków terrorystycznych. Wielkie znaczenie dla poznania jego przestępczej działalności miał anonimowy wywiad w centrum kulturalnym De Balie, gdzie pomimo ukrycia twarzy, kilku syryjskich działaczy rozpoznało w jego głosie „człowieka IS” z Raqqa.
Z czasem pojawiły się kolejne zarzuty, tym razem o pranie brudnych pieniędzy oraz finansowe wsparcie dla terrorystów wysyłane z Holandii. Pętla wokół Aziza zaciskała się więc oraz mocnej, aż w końcu Syryjczyk zostaje aresztowany.

Obrońcy oskarżonego chcą, by ich klient pozostał jak najdłużej w areszcie.

Holenderskie więzienie „mniejszym złem”

Pozbawienie wolności 33-latka miało pozwolić służbom na swobodne śledztwo i zbieranie dowodów. Teraz, gdy dochodzenie powoli dobiega końca, sąd zastanawia się nad złagodzeniem środka zapobiegawczego. Wszystko po to, by mężczyzna mógł wyjść na wolność.

W tym momencie dzieje się coś dziwnego. Obrońcy rzekomego terrorysty wnieśli zażalenie od tej decyzji, wnosząc by ich klient pozostał w areszcie do czasu procesu, a później po usłyszanym wyroku przeniósł się do więzienia. Działaniem tym zaskoczony był nie tylko sędzia, ale i prokurator. Adwokaci powinni robić wszystko by wyciągnąć klienta, a nie zapewniać mu dodatkową odsiadkę.

Dość szybko stało się jednak jasne, dlaczego prawnicy Syryjczyka działają tak niestandardowo. W sytuacji, w której mężczyzna przebywa w zamknięciu, nie może opuścić kraju. Jest to tyle ważne, ponieważ o jego osobę zaczął dopominać się turecki wymiar sprawiedliwości. Okazuje się, że również Ankara chce postawić Azizowi zarzuty.

W takiej zaś sytuacji mężczyźnie dużo bardziej odpowiada odsiadka w „luksusowym” holenderskim więzieniu, niż walka o przeżycie w wieloosobowych ciasnych tureckich celach, gdzie gwałty i zabójstwa osadzonych nie należą do rzadkości. Wyjście zaś na wolność groziłoby deportacją i najprawdopodobniej podróżą, w jedną stronę, na teren Azji Mniejszej.