Dziwna zmiana etatu i przejście do Tata Steel
Wielu ludzi w ostatnim czasie zmienia pracę. Rynek pełen wakatów zachęca do zmiany zatrudnienia i szukania miejsc pracy z lepszym wynagrodzeniem i lepszymi warunkami na etacie. Pewne jednak przenosiny wprawiły w zdumienie Holendrów i zapoczątkowały wiele teorii spiskowych. Okazało się bowiem, iż były inspektor ochrony środowiska kontrolujący Tata Steel, dołączył do Tata Steel, jednego z największych trucicieli w Holandii.
Były inspektor ochrony środowiska z Agencji Środowiska Kanału Morza Północnego od pierwszego stycznia rozpoczął pracę dla zakładów metalurgicznych Tata Steel. Taka nagła zmiana „frontu” wydaje się dość dziwna, tym bardziej iż jak donoszą niderlandzkie media, ów pracownik był członkiem zespołu, którego zadaniem było ścisłe nadzorowanie tego niderlandzkiego truciciela.
Nowy etat
Czym ma zająć się były inspektor? W hucie rozpocznie on pracę na stanowisku technologa środowiskowego. Ma więc nadzorować wpływ kompleksu na środowisko naturalne. Jak zaś wynikało choćby z przeprowadzonych przez mężczyznę wcześniej kontroli, osoba taka w zakładzie jest niezwykle potrzebna. Nie bez przyczyny firma ta uznawana jest za jednego z największych trucicieli w Holandii, przez którą kilka lat temu, w okolicy huty, padał czarny śnieg.
Wielki przekręt?
Wiadomość o tej zmianie kadrowej wprowadziła w niemałą konsternację ludzi mieszkających w miasteczkach nieopodal zakładu Tata Steel. Wielu z nich zaczęło się doszukiwać w niej teorii spiskowych. Czyżby intratna pozycja w prywatnej spółce to efekt przymykania oka na skażenia, jakich dokonywał zakład? Czy wtyki i kontakty nowego kierownika w Agencji mają ochronić zakład przed karami? Przeciwnicy koncernu mnożą teorie spiskowe.
Legalnie
Rzecznik zakładu wskazuje jednak, że zatrudnienie byłego inspektora nie ma żadnego drugiego dna. Mężczyzna ten bowiem po prostu jest ekspertem w swojej dziedzinie. Przez lata zaś kontroli doskonale wie, co w firmie należy poprawić i co zmienić, by Tata Steel był bardziej ekologiczny. Zresztą wszystkie teorie spiskowe można dość łatwo uciąć tym, iż kontrole przeprowadzane były kolegialnie, a nie zależały od zdania jednego człowieka. Nie można więc powiedzieć, iż to w podzięce za przymknięcie oka, został zatrudniony, skoro każda taka kontrola kończyła się wysokimi grzywnami dla zakładu.
Rzecznik wskazuje również, iż taka zmiana pracodawcy nie jest w żaden sposób zabroniona prawem. W Niderlandach jest bowiem wiele osób, które z sektora publicznego przechodziły do prywatnych spółek. Wspomniany więc inspektor nie jest pierwszym i ostatnim, który dokonał takiego wyboru.
Źródło: Nu.nl