Dziura w przepisach i nietykalni kierowcy

Dziura w przepisach i nietykalni kierowcy

W coraz większej ilości Holenderskich miast powstają strefy ekologiczne, do których nie można wjechać niektórymi samochodami. Najgorzej pod tym względem mają właściciele starych pojazdów z silnikami diesla, no chyba, że są to na przykład zagraniczne firmy z pojazdami zarejestrowanymi poza Holandią. Wtedy ich kierowcy mogą skorzystać z luki w przepisach. 

 

Obecnie bowiem ludzie wjeżdżający starym samochodem z silnikiem diesla lub benzynowym niespełniającym norm, do stref bez emisyjnych, mogą pozostać bezkarni, o ile owe pojazdy są na zagranicznych tablicach rejestracyjnych. Ich właściciele nie muszą obawiać się mandatu wystawionego poprzez system kamer monitoringu. Wszystko z racji luki w przepisach. Nie ma bowiem ogólnoeuropejskich porozumień w kwestii baz danych.

 

Strefy zeroemisyjne

W Królestwie Niderlandów istnieje obecnie 16 stref zeroemisyjnych. Najczęściej są to obszary w centrach miast, gdzie istnieją restrykcyjne zasady. Poruszać się tam mogą tam tylko i wyłącznie auta elektryczne, nieemitujące żadnych spalin. W efekcie wjechać tam nie wolno nie tylko autom z silnikami diesla, ale też pojazdom benzynowym, czy tym napędzanym gazem.
Nieco mniej restrykcyjne są strefy niskoemisyjne, gdzie wjechać mogą pojazdy spalinowe, jeśli spełnią wysokie normy.
Jeśli w taki region zapędzi się kierowca innego samochodu i złapie go monitoring, może on liczyć na list z ostrzeżeniem (jeśli strefa jest nowo utworzona), albo wysoki mandat.

 

Utrudnia życie

Strefy te utrudniają życie nie tylko zwykłym kierowcom, ale również przedsiębiorstwom. Wiele firm działających w tych rejonach musiało specjalnie zmienić flotę. Swoisty wyjątek stanowią jednak auta firmowe od zagranicznych firm i przedsiębiorstw. Te bowiem korzystają z luki w przepisach.

W przypadku bowiem aut na zagranicznych tablicach rejestracyjnych pojawia się pewien problem. Dane z kamer monitoringu, zgodnie z europejskimi ustaleniami, nie mogą być automatycznie wykorzystywane do egzekwowania przepisów dotyczących emisji – przypomniał w tym tygodniu sekretarz stanu ds. infrastruktury. W efekcie zarówno zagraniczne pojazdy dostawcze, jak i samochody osobowe mogą w teorii swobodnie poruszać się po tych obszarach.

Unijne przepisy wskazują bowiem tylko na pewną małą grupę wykroczeń w przypadku, których jest to możliwe (np. przekroczenie prędkości). Kwestie emisyjności się w to nie wliczają.

 

Działania

W efekcie firmy najczęściej z Niemiec i Belgii mogą wręcz bezkarnie poruszać się nieodpowiednim pojazdami po opisywanych tu strefach. Haga chciała temu zapobiec na poziomie unijnym, ale niestety inicjatywa ta nie spotkała się z szerokim poparciem. W efekcie władze chcą oprzeć karalność na przepisach dwustronnych, tak jak ma to miejsce, np. w kwestii belgijskich piratów drogowych. Bezkarność więc za pewien czas może się skończyć.

 

Próbki

Do tego czasu kierowcy są prawie bezkarni. Prawie, ponieważ gdy trafią na patrol policji lub BOA ci mogą ich zatrzymać, skontrolować i ukarać mandatem. Ich spotkanie jest jednak o wiele mniej prawdopodobne niż wpadnięcie w obiektyw kamery monitoringu, więc wiele osób nadal nie przejmuje się tymi strefami.

 

 

Źródło: AD.nl