Dzień Wyzwolenia w Holandii inny niż zwykle
W Holandii, po dwóch latach przerwy, kraj mógł się znów cieszyć Dniem Wyzwolenia takim jak dawniej, takim jak w czasach przed pandemią, pełnym festiwali, pokazów sprzętu historycznego, parad i koncertów. W tym szczególnym dniu dla Holendrów nie zabrakło jednak odniesień do tego co się dzieje na wschodzie Europy. Mieszkańcy Niderlandów zrozumieli, że dawny świat się skończył.
Dzień Wyzwolenia
5 maja to narodowe święto w Królestwie Niderlandów- Dzień Wyzwolenia upamiętniający koniec okupacji III Rzeszy podczas II Wojny Światowej. Co pięć lat dzień ten jest wolny od pracy w krainie tulipanów, niemniej jednak co roku towarzyszy mu wyjątkowa oprawa pełna zabawy i radości.
Wczoraj w wielu miastach odbywały się parady, koncerty, spotkania z weteranami, projekcje historyczne, czy rekonstrukcje wydarzeń z 1945 roku. W Holandii jest to całkowicie radosne święto. Ofiarę krwi, jaką złożyli na ołtarzu wolności żołnierze i cywile wspomina się bowiem 4 maja, w Dzień Pamięci ofiar Wojen. Zwykle więc nie ma tego dnia smutku i zadumy. Zwykle, bo tegoroczne święto nie mogło się bez tego obyć.
Na Ukrainie nie ma muzyki
Solidarność Holendrów z walczącą Ukrainą było już widać doskonale przedwczoraj, kiedy to w wielu miejscach oprócz trójkolorowych niderlandzkich flag pojawiły się również żółto-niebieskie barwy.
Wczoraj zaś, to co czują Holendrzy, bardzo dobrze oddała Niderlandzka Minister Obrony, która przemawiając podczas parady wyzwolenia w Wageningen stwierdziła:
„Dzisiaj celebrujemy naszą wolność, wiedząc, że na Ukrainie nie ma muzyki, tylko dźwięk syren przeciwlotniczych, uderzeń rakietowych i ostrzału artyleryjskiego. W tej chwili naród Ukrainy walczy o swoją wolność i o wartości, które połączyły nas tu dzisiaj”, dodając również po chwili „Historia uczy nas, że łatwiej jest rozpocząć wojnę niż ją zakończyć”.
Pobudka
Minister wskazała, iż musimy obudzić się ze snu, jakim był pokój. Musimy wziąć pod uwagę, iż równowaga sił została zaburzona, że świat nie jest już taki jak przed 24 lutego. Europa się zmieniła. Znów trzeba postawić na silną armię nie po to, by atakować, ale by mieć element odstraszania tak, by nikt nie śmiał nas zaatakować.
16:55
Ogromne znaczenie miała też wczoraj godzina 16:55. Wtedy to na wszystkich czternastu Festiwalach Wyzwolenia na terenie kraju organizatorzy zwrócili uwagę na los ludzi, którzy muszą uciekać przed wojną i przemocą, w tym w szczególności na pogrążoną w wojennym chaosie ludność Ukrainy.
Zresztą na wszystkich tych festiwalach dało się czuć ukraińską obecność i ducha, nie tylko za sprawą żółtoniebieskich flag, ale i Ukraińców, którzy opowiadali zebranym o tym co się dzieje w ich kraju. Przed Holendrami nie stanęli jednak politycy, czy wojskowi, a zwykli ludzie tacy jak oni sami. Ludzie tacy jak Lilly Pavlova, która pracowała pod Kijowem jako fotograf, ale musiała uciekać, gdy bomby zaczęły spadać na jej miasto. Dzięki temu to świadectwo miało dużo bardziej ludzki wydźwięk.
Źródło: Nu.nl