„Dziękuję wilku” – czyli makabryczny mord w Oosterwolde

"Dziękuję wilku" - czyli makabryczny mord w Oosterwolde

Dystans do siebie i tego co się stało, czy krzyk bezsilności odziany w wyjątkowo krwawe i sarkastyczne szaty? Pewien farmer, hodowca owiec we Fryzji, w jednej nocy stracił 41 zwierząt. Za to wszystko jego zdaniem odpowiadają najwięksi drapieżnicy w Holandii. Dlatego też rolnik ułożył ciała zwierząt w makabryczny stos przy lokalnej drodze, a nad nim zamieścił napis „Dziękuję wilku”.

Do ataku wilków doszło w Oosterwolde. Jest to miejscowość znajdująca się w północnej części Holandii na trasie z Heerenveen do Groningen. W tamtejszym regionie można spotkać ogromne łąki, które stanowią idealne miejsce do wypasu krów i owiec. Wypas ten odbywał się tam bez przeszkód przez dziesięciolecia. Zwierzęta były szczęśliwe i bezpieczne. W ostatnich latach to się jednak zmieniło. Gdy w Holandii rozrosła się populacja wilków farmerzy i ich kopytne muszą zmierzyć się z przeciwnikiem, który od ponad 100 lat tam nie występował.

 

Wybite

Ostatni bowiem udokumentowany atak wilka miał tam miejsce w 1870 roku. Od tego czasu zwierząt tych tam nie spotykano. Brak drapieżnika sprawił zaś, iż rolnicy nie mieli się czego obawiać. Znikły zabezpieczenia, znikła nawet wiedza jak chronić się przed tym psowatym, o czym boleśnie przekonało się stado przywołanego tu farmera. Wilki wróciły bowiem do Holandii w 2015 roku i od tego czasu mają się dobrze, a ich populacja się zwiększa.

To nie ten sam kraj

Wilki mieszkające w Holandii żyją obecnie jednak w dużo innych warunkach niż w Polsce, czy nawet samych Niderlandach sprzed 150 laty. Obecnie jest to jeden z najbardziej zurbanizowanych krajów w Europie. Styczność tych drapieżników z człowiekiem i jego gospodarką jest większa niż w innych krajach Europy. Co jednak ciekawe zwierzęta te zaaklimatyzowały się w nowych warunkach

 

Szwedzki stół

Wilki są bardzo inteligentne i dość szybko zrozumiały, że pożywienia nie trzeba szukać tylko w lasach. Sarny czy jelenie trzeba gonić. Owce teoretycznie też, ale te mają ograniczone pole do ucieczki. Dlatego też słabo zabezpieczone pastwiska stały się „szwedzkim stołem” dla drapieżników.

 

Tak właśnie było w przypadku Fryzyjczyka. Hodowca miał na pastwisku ponad 160 owiec. Rankiem zastał 41 z nich martwych. Duża część z nich była dosłownie rozszarpana od kłów. Holender przeżył szok i postanowił nagłośnić sprawę w dość groteskowy sposób. Zabrał ociekające jeszcze krwią zwierzęta i ułożył z nich stos przy jednej z dróg. Nad truchłami zaś umieścił napis  "bedankt wolf", czyli dziękuję wilku. Jak bowiem mówi to nie pierwszy taki atak na jego stada. Wskazuje, że na przestrzeni lat stracił ponad 100 owiec. Wszystkie miały paść właśnie łupem wilków.

 

rozliczenie podatku z Holandii

Źródło:  zielona.interia.pl