Dwa dni i trzech zatrzymanych Polaków

Jechali na kolację, zostali potraktowani jak terroryści

W czwartkowy wieczór dwóch naszych rodaków miało bliskie spotkanie z niderlandzką policją. Dla obu owo spotkanie nie zakończyło się zbyt miło. Musieli oni oddać swoje prawa jazdy. Nie ma się jednak czemu dziwić, skoro mężczyźni ci zdecydowali się wsiąść za kierownicę pod wpływem alkoholu. Ich wykroczenia bledną jednak przy tym, co nawywijał 37-latek zatrzymany na A67.

Pijany Polak w Tiel

Jak poinformowali na Facebooku policjanci z Tiel, około godziny 20:30 do dyspozytora na tamtejszej komendzie wpłynęła informację o kierowcy, który swoją jazdą doprowadził do kilku drobnych kolizji na Tielsestraat w Maurik. Jeden ze świadków całego zdarzenia postanowił jechać za sprawcą tego bałaganu i zobaczył, jak kierowca parkuje swój samochód na jednym z podwórek.
Mimo pozostawienia pojazdu kierowca jednak nie uniknął spotkania z policją.
Mundurowi kazali mu dmuchać. Wstępne badania alkomatem wykazało, iż mężczyzna jest pod wpływem alkoholu.
Kierowca został zabrany na komendę. Tam poddano go szczegółowemu badaniu, które wykazało 960 ugl, gdy maksymalna dozwolona wartość to 220 ugl.  W efekcie kierowca, którym okazał się 34-letni Polak, mógł pożegnać się ze swoim prawem jazdy.

O włos od tragedii

Mniej więcej w tym samym czasie kilkanaście kilometrów dalej na autostradzie A15 patrol zauważył, jak kierowca jadący przed nimi zjechał na pobocze i prawie zderzył się z barierą energochłonną. Mundurowi natychmiast włączyli „koguta”, wyprzedzili i zatrzymali dziwnie zachowującego się kierowcę. Już pierwsze spotkanie z człowiekiem za kierownicą pozwoliło polianitom podejrzewać, iż zatrzymany może być na podwójnym gazie. Kilka minut później potwierdziło to badanie alkomatem. Mężczyzna musiał pozostawić swój samochód w bezpiecznym miejscu i jechać z policjantami na komendę. Tam dokonano kolejnego badania, w którym 29-latek z Polski wydmuchał 775 ugl. Wartość ta również sprawiła, iż nasz rodak długo nie wsiądzie za kierownicę.

 

Gruba ryba

Opisana wyżej, zatrzymana w czwartek dwójka, to jednak płotki w porównaniu z „połowem”, jakiego udało się dokonać funkcjonariuszom pocili, dzień wcześniej, na autostradzie A67, w pobliżu Maasbree w Limburgii. Tam w ręce holenderskich stróży prawa wpadł 37-letni Polak.

 

Zatrzymanie

37-latek nie wpadł jednak na jeździe pod wpływem. Zatrzymania na autostradzie nie dokonał również zwykły patrol drogówki. Była to zorganizowana akcja, w której udział wzięły jednostki Interwencji Specjalnych (antyterroryści).  Wszystko dlatego, iż 37-latek znad Wisły miał stwarzać poważne zagrożenie. Podejrzewano, iż może on mieć przy sobie broń. Czy ta faktycznie znajdowała się przy zatrzymanym Polaku? Tego policja nie przekazała. Wskazała jednak, iż mężczyzna ten miał przy sobie fałszywy dowód osobisty.

 

List gończy

Za co był poszukiwany, zatrzymany na A67? Mężczyzna został skazany nad Wisłą na 2750 dni pozbawienia wolności, czyli około 7,5 roku. Był to wyrok za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą oraz za wymuszenia, jawną przemoc i rozboje. Człowiek ten jednak, zamiast trafić do polskiej celi, zniknął.
Teraz jego sprawą zajmie się niderlandzki sąd. Będzie on musiał podjąć decyzję co do ekstradycji skazanego do ojczyzny.

Źródło:  AD.nl
Źródło:  AD.nl