Duiven: Znów wyrzucają pracowników na bruk
Historia lubi się powtarzać. Pracownicy migrujący znów zostali wyrzuceni ze swoich domów w Duiven. Dlaczego? Powód jest taki sam jak wcześniej. Władze wskazują, iż domy, w których mieszkają, są przeznaczone tylko i wyłącznie dla gospodarstw domowych, nie dla Polaków, Węgrów, czy Łotyszy, którzy przybywają do pracy.
Zeszłoroczna decyzja
Sytuacja jest analogiczna do tej, o której pisaliśmy ostatnio. Władze samorządowe w Duiven w ubiegłym roku podjęły decyzję, iż w miejsce, w domach jednorodzinnych i mieszkaniach mogą mieszkać tylko osoby tworzące gospodarstwa domowe, czyli takie, które są rodzinami, są spokrewnione lub żyją wspólnie w konkubinacie, związku partnerskim. Grupa zaś pracowników migrujących, mimo iż mieszka razem, razem płaci czynsz i dba o dom, a także pracuje razem, nie jest nim w świetle prawa. Dlatego też ludzi, którzy tak zajmują domy, czeka eksmisja.
Nalot
Migranci zarobkowi zostali wykryci oficjalnie po nalocie przeprowadzonym przez straż miejską 24 sierpnia. Wtedy to do miasta trafiło zawiadomienie o nielegalnym zajęciu budynku w Eltingerhof.
W efekcie, by najemca domu i pracodawca gastarbeiterów (agencja pracy Euro Planit Personeelsdiensten) nie musieli płacić kary liczonej w tysiącach euro, owej szóstce lokatorów trzeba było znaleźć nowy dom.
,,(Agencje- red) Robią to, ponieważ jest zbyt mało miejsc do mieszkania dla pracowników zagranicznych, podczas gdy istnieje duże zapotrzebowanie na ich pracę. To naprawdę duży problem. Jeśli gmina egzekwuje przepisy, jak Duiven, to musimy to zaakceptować. Ale byłoby miło, gdyby taka gmina rozważała alternatywę” – powiedział dziennikarzom AD przedstawiciel firmy zatrudniającej migrantów. Wskazując przy tym, iż mają oni związane ręce i muszą podporządkować się do tych przepisów. Rozmówca dodaje jednak, że liczy, iż hotel robotniczy, który ma zostać uruchomiony w przyszłym roku, rozwiąże sporo problemów.
Nie sprawiali problemów
Co ciekawe, jak mówią sąsiedzi, migranci zarobkowi nie sprawiali problemów. Owszem czasem pili alkohol, czasem czuć było zapach marihuany dochodzący z ich z domu, ale nie było to nic uciążliwego. Jedyne co było problematyczne to to, iż każdy z pracowników przyjeżdżał własnym autem, przez co nie było gdzie parkować. Nie było to jednak coś, za co sąsiedzi eksmitowaliby ludzi, którzy pracują w okolicznych firmach. Miasto jednak uważało inaczej.
Źródło: AD.nl