Do trzech razy sztuka? Bomba w polskim supermarkecie

Ewakuacja polskie sklepu w Tilburgu

Funkcjonariusze policji w Beverwijk poinformowali, iż odnaleźli materiał wybuchowy w polskim supermarkecie. Udało się również zatrzymać podejrzanego, który miał rzekomo zostawić tam bombę. Czyżby ktoś chciał doszczętnie zniszczyć ten lokal z polskimi produktami? Wcześniej bowiem już dwukrotnie eksplodował tam ładunek wybuchowy.

Nocny alarm

Jak podała policja, w nocy z niedzieli na poniedziałek, funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o tajemniczym ładunku przy polskim lokalu w centrum handlowym Beverhof. Zaraz po otrzymaniu tej informacji, około godziny 1 w nocy, na miejsce zostały wysłane patrole policji i jednostka saperów. Gdy stróże prawa zabezpieczyli teren, do akcji weszli saperzy. Po obejrzeniu podejrzanego ładunku potwierdziły się najczarniejsze przypuszczenia. Faktycznie była to bomba, która gdyby eksplodowała, doprowadziłaby do trzeciej, dużej dewastacji lokalu. Na szczęście eksperci od materiałów wybuchowych szybko rozbroili i zdezaktywowali zagrożenie.

Trzeci atak

Można by więc powiedzieć, iż sytuacja ta to wręcz kalka z wydarzeń z grudnia ubiegłego roku, kiedy to sklep dwukrotnie padł ofiarą improwizowanych ładunków wybuchowych. 28 czerwca na szczęście udało się zareagować wcześniej i zdążyć przed eksplozją. To jednak niejedyny sukces tej nocy. W porównaniu z wcześniejszymi zamachami w Beverwijk, doszło także do zatrzymania bombera. Policja, podejrzewając, iż osoba odpowiedzialna za podłożenie bomby jest gdzieś w pobliżu i czeka, by podziwiać efekty swojej pracy, rozpoczęła poszukiwania. Te przyniosły zamierzony skutek. Podejrzany został zatrzymany, w pobliżu sklepu.

Kolejna fala w Holandii

Policja prowadzi obecnie śledztwo mające ustalić jaką rolę w całej sprawie odgrywał zatrzymany mężczyzna oraz, czy ma on coś wspólnego z zimowymi atakami lub tym, co dzieje się ostatnio w Holandii. Od pewnego czasu znów polskie sklepy (z polskimi produktami) znalazły się na celowniku przestępców. W Panningen, w Limburgii w ostatnich tygodniach podjęto dwie kolejne próby podpalenia. Do większych i mniejszych incydentów doszło też w Heeswijk-Dinther, Tilburgu i Aalsmeer oraz Rotterdamie.

 

To nie oni

Jest jeszcze jednak jedna kwestia. Zamach w nocy z niedzieli na poniedziałek każe zastanowić się na tym, czy w areszcie znajdują się odpowiedni ludzie. W ciągu ostatniego miesiąca policja zatrzymała bowiem kilku podejrzanych powiązanych z wyżej wymienionymi incydentami i grudniową serią wybuchów. Jeśli natomiast scenariusz się powtarza, a ludzie ci pozostają w areszcie, trzeba zadać pytanie, czy policji nie udało się ująć wszystkich z szajki, czy też w celach siedzą nie te osoby, co trzeba. Bardzo wątpliwe bowiem, by dwie grudniowe eksplozje i opisywany tu ładunek nie były powiązane ze sobą.