Dlaczego karetka pogotowia przyjechała po 45 minutach?

Holender chciał ukraść karetkę pogotowia w Moordrecht

Wracamy do sprawy wypadku w Driel, w którym to polska furgonetka poważnie potrąciła kobietę. Ofiara musiała 45 minut czekać na przybycia pogotowia. Dla wielu czas ten był całkowicie niezrozumiałym tym bardziej, iż kilkadziesiąt metrów dalej stała karetka pogotowia. Jej załoga nie pomogła jednak ofierze. Jak to możliwe? 

Świadkowie wypadku, który miał miejsce podczas 80-lecia przeprowadzenia operacji Market Garden w Driel, nie umieli zrozumieć całej sytuacji. 100 metrów od miejsca wypadku stała karetka pogotowia. Ekipa tego pojazdu nie pomogła jednak kobiecie. Zamiast tego dyżurny zadysponował inną maszynę, która przyjechała dopiero po 45 minutach. Jak mogło dojść do takiej sytuacji?

 

Nie wiedzieli

Jak wskazuje centrala, jej operatorzy nie wiedzieli o tym, że w Driel znajduje się ambulans. Pojazd ten nie był tam przejazdem. Zespół pogotowia był wynajęty od firmy Medical Events w Oss przez Fundację Driel Polen – jednego z organizatorów imprezy rocznicowej. Wynajęcie karetki stanowiącej zabezpieczenie medyczne imprezy było niezbędne, by ta mogła się w ogóle odbyć.

 

Niezbędna

Pojazd ten był niezbędny z racji tego, iż impreza była wydarzeniem podwyższonego ryzyka. Owo wysokie ryzyko nie jest rozumiane przez pryzmat medyczny, chodzi o wydarzenia, gdzie mogą pojawić się jakieś problemy zdrowotne. W efekcie zabezpieczenie medyczne musi znaleźć się, np. na imprezach tanecznych, rowerowych, wyścigach samochodowych itp. Na polach okalających Driel odbywał się zaś desant lotniczy polskiej 6. Brygady Powietrznodesantowej, która później w walkach pokazowych „odbijała” miasteczko. Skoki i późniejsze pozorowane walki były uznane właśnie za wysokie ryzyko.

Prywatka

W efekcie więc żołnierzy pilnowała ekipa kartki Medical Events. Przedsiębiorstwo to zapewnia jednak prywatne wsparcie i nie wchodzi w zakres regularnej opieki ambulansowej Regionu Bezpieczeństwa i Zdrowia Gelderland-Midden. Dyspozytor nie wiedział o niej, bo nie miał prawa wiedzieć. Te zespoły ratownicze nie są monitorowane i nie znajdują się w systemie. 

 

45 minut

Wiadomo więc już, czemu dyspozytor nie skierował do kobiety karetki będącej w mieście. Dlaczego jednak wysłany na miejsce ambulans jechał aż 45 minut? Sprawa ta jest niezrozumiała również dla Regionu Bezpieczeństwa. Ten rozpoczął śledztwo, chcąc zrozumieć, co się stało. Wypadek z udziałem polskiej furgonetki został bowiem uznany za poważny. Czas przybycia był więc nieakceptowalny. Z racji jednak na prowadzone dochodzenie Region nie chce tego komentować.

Do zaistniałej sytuacji odniósł się Medical Events: „Wypadek jak zwykle został zgłoszony służbom ratunkowym. Nie nam. Gdybyśmy otrzymali zgłoszenie, natychmiast podjechalibyśmy na miejsce. Ale w sobotę nasi ludzie będący na miejscu nie wiedzieli o tym wypadku”. Widać więc, iż nikt z zebranych po prostu nie wpadł na to, by podejść do stojącej na miejscu karetki pogotowia.

 

 

Źródło:  AD.nl