Damski bokser zatrzymany w Veghel to Polak
Czwartego sierpnia funkcjonariusze holenderskiej policji zatrzymali w Veghel 53-letniego mężczyznę, obywatela naszego kraju. Powodem zatrzymania, a później aresztowania był atak na 51-letnią kobietę. Polak miał kilkukrotnie uderzyć partnerkę.
Problemy z aresztowaniem
Gdy policja przybyła na miejsce zdarzenia okazało się, iż nie może praktycznie nic zrobić. Wiele wskazywało na to, iż mężczyzna jest pod wpływem alkoholu i to być możne właśnie ten środek odurzający był jednym z motorów jego agresywnego zachowania. Niestety funkcjonariusze nie byli w stanie tego ustalić. Nie potrafili również wylegitymować podejrzanego o pobicie. Czemu? Problemem była bariera językowa. Mężczyzna nie mówił w żadnym z języków, jakimi władali stróże prawa.
Oczekiwanie
W efekcie interwencja była o wiele dłuższa niż zakładano. Policjanci musieli czekać bowiem na tłumacza. Tak, by móc w jakiś sposób skomunikować się z 53-latkiem. Funkcjonariusze mają bowiem określone procedury. Nie mogą ot, tak zrobić tego na migi ,czy przy oficjalnym zatrzymaniu korzystać z usług „wujka Google”. Dopiero, gdy tłumacz przybył na miejsce, przedstawił mężczyźnie zarzuty, pod którymi patrol przybył go aresztować. Po tym i krótkiej rozmowie Polak powinien wsiąść z policjantami i pojechać na komendę.
Tak jednak się nie stało. Pijany, damski bokser zdecydował, iż jeszcze pogorszy swoją sytuację i zaczął stawiać opór policji. Patrolowi udało się go jednak spacyfikować i zawieźć na policyjny dołek.
Poszkodowana
Oficerowie sprawdzili też stan poszkodowanej 51-latki. Kobieta na szczęście nie wymagała pomocy lekarskiej. To dość dobra wiadomość dla zatrzymanego Polaka. Wiele bowiem zależy od tego co zrobi o dwa lata młodsza ofiara. Jeśli zdecyduje się oficjalnie zgłosić sprawę na policję (nieoficjalnie wiadomo, iż tę przemoc zgłosiły osoby trzecie), to wiele będzie zależeć, od tego jakich obrażeń doznała. Oprócz tego na karę dla mężczyzny wpłynie również stawianie oporu przy aresztowaniu.
Sąd będzie też musiał wziąć pod uwagę czy osoby te mieszkają na stałe w Holandii, czy też są to pracownicy migrujący, którzy nie są oficjalnie nigdzie zameldowani. W tym drugim przypadku wymiar sprawiedliwości częściej decyduje się na kary więzienia, niż np. prace społeczne. Czemu? Nie mając oficjalnego meldunku policja nie ma jak ścigać skazanych jeśli nie stawią się, by odbyć wyrok (przyjść do pracy). Co więcej, człowiek taki może po prostu wrócić do ojczyzny, by uniknąć kary za swoje czyny. Procedura ekstradycyjna nie działa bowiem w przypadku drobnych przestępstw.
Źródło: AD.nl