Czy wybuch atomowy na Ukrainie może zagrozić Holandii?
Holendrzy to bardzo zapobiegawczy i pragmatyczny naród. Dla nich wojna na Ukrainie stanowi dość duży problem. Nie chodzi tu jednak tylko o gospodarkę i kwestie uchodźców. Wielu ludzi jak i organizacji zadaje sobie pytanie "co by było gdyby". Gdy zaś Putin postraszył bombą atomową, w Niderlandach ruszyły analizy, odpowiadające na pytanie co mogłoby się stać. W efekcie na początku tego tygodnia RIVM przedstawił raport dotyczący skutków eksplozji nuklearnej na Ukrainie dla mieszkańców krainy tulipanów. Czy jest się czego obawiać?
Prawdopodobieństwo bliskie zeru
Kreml jest już osamotniony w wojnie na Ukrainie. Świat odwrócił się od Rosji. Kraj ten jest izolowany na praktycznie wszystkich płaszczyznach. Co więcej, rosyjskie wojska nie były w stanie zrealizować założeń strategicznych i teraz utknęły, ponosząc każdego dnia duże straty. W efekcie zmieniono taktykę. Wojska, pod komendą Putina, przestały atakować ukraińską armię, a skupiły się na zadawaniu jak największych strat ludności cywilnej. Żołnierze nie tylko ostrzeliwują domy, ale też gwałcą i mordują cywilów, by zdławić ducha obrońców. Jak widać jednak, to też przynosi słaby efekt. Co więc może zrobić Putin? Negocjować albo zaatakować na nowych frontach. Wśród całego wachlarza opcji jest również ta dotycząca broni atomowej. Wydaje się ona praktycznie niemożliwa do przeprowadzenia, byłby to bowiem gigantyczny krok na eskalacyjnej drabinie. Niemniej jednak istnieje minimalne prawdopodobieństwo, iż Rosjanie użyją stosunkowo małej głowicy, zmiatając z powierzchni ziemi Mariupol albo Charków wraz z wszystkimi żyjącymi tam ludźmi i zagrożą ze podobne ładunki spadną na Lwów czy Kijów, jeśli Ukraina się nie podda. Rosja momentalnie ogłasza też, iż ma wymierzone rakiety w Warszawę, Berlin i np. Oslo, jeśli tylko państwa NATO spróbują choćby kiwnąć palcem.
Ryzyko wybuchu atomowego na Ukrainie jest bliskie zeru. Holendrzy chcą jednak wiedzieć co by było gdyby. RIVM przeprowadził więc analizy możliwego skażenia radioaktywnego.
Badanie
Szansa na to jest minimalna, ale jednak istnieje. Dlatego też RIVM, by uspokoić Holendrów, postanowił sprawdzić, czy wybuch atomowy na Ukrainie może mieć jakieś konsekwencje zdrowotne dla mieszkańców Niderlandów. O działanie to poprosił zresztą ANVS (Holenderski Odział ds. Promieniowania).
Tajne dane
Informacje te, do których dostęp ma między innymi ministerstwo obrony, nie zostały upublicznione opinii publicznej. Niemniej Lars Roobol, ekspert ds. promieniowania i kierownik wydziału radioaktywności w RIVM stwierdza, iż zagrożenie dla Holandii jest znikome. Wszystko dlatego, iż w konflikcie tym Putin najprawdopodobniej wykorzystałby taktyczne ładunki broni nuklearnej. Mają one niszczycielki wpływ, niemniej dość „lokalny” charakter. Ładunek taki ma sprawić, by wyparowało miasto, ewentualnie miasto i jego okolica. Nie ma więc obaw by fala uderzeniowa lub jej skutki były w jakimkolwiek stopniu odczuwalne w Niderlandach.
Nie ten cel
Wybuchu bomby atomowej nie można również porównywać np. do awarii w Czarnobylu. Ładunek taktyczny ma pomóc lokalnie w walce, zakłada się więc, iż wojska, które go użyły, mogą też operować na terenie, gdzie doszło do wybuchu. W efekcie radioaktywność nie jest jego celem, nie ma on skazić ziemi, pozostałych resztek budynków, nie ma dojść do dużego opadu radioaktywnego. Owszem opad oczywiście będzie. Można to jednak porównać do sytuacji Japończyków z 1945 roku, gdzie promieniowaniu byli poddani ci, którzy cudem przeżyli eksplozję. Radioaktywne cząsteczki nie dotrą więc do Holandii.
Czarnobyl
Zresztą, wspomniany tu Czarnobyl, jest dobrym wyznacznikiem. Wtedy to chmura radioaktywnego pyłu z wiatrem przemieściła się nad Europę i dotarł też do Holandii. Sytuacja ta była nieprzyjemna i spowodowała pewne problemy. Wśród nich można np. wymienić usunięcie krów z pastwisk, by nie jadły trawy, na którą mogły spaść pierwiastki radioaktywne. Nie licząc jednak tych niedogodności, w kraju nie odnotowano ani dużego wzrostu promieniowania, ani większej liczby wykrywanych chorób, które to promieniowanie może wywoływać.
Reasumując, Holendrzy nie mają się czego bać, nawet gdyby jutro pojawił się nad Kijowem grzyb atomowy, chyba że byłby to wstęp do atomowego armagedonu. Wtedy to nikt na świecie nie byłby bezpieczny.
Źródło: Ad.nl