Czy Wilders odwróci się od Ukrainy?
W sobotę minęły dwa lata od momentu, w którym Rosja zaatakowała Ukrainę. Ustępujący premier Mark Rutte wielokrotnie wypowiadał się, iż Holandia w tym konflikcie jest jednoznacznie po stronie ofiar. Niderlandy wysyłały, wysyłają i będą wysyłać pomoc i sprzęt wojskowy do Kijowa. Czy jednak na pewno? Geert Wilders ma trochę inny pogląd na tę sprawę niż Mark Rutte. Czy, gdy powstanie nowy rząd w Hadze, Ukraina straci sojusznika?
Mimo dwóch lat wojny, mimo wielokrotnych przykładów barbarzyństwa, jakiego dopuszczali się rosyjscy żołnierze, Geert Wilders nie zamierza pomagać Ukrainie, dostarczając jej broń. Przyszły premier obecnie nieco zmienia jednak podejście do kwestii konfliktu. Nazwał on ostatnio Rosję nawet „barbarzyńskim reżimem”, ale część jego partii wydaje się być bardzo przychylna Kremlowi i mogłaby poświęcić Ukrainę dla celów własnej polityki. Sam Wilders miał zaś na klapie marynarki przez pewien czas przypinkę z holenderską i rosyjską flagą wskazując, iż nosi ją z wielką dumą. Jaki więc kierunek obrałby rząd pod kierownictwem PVV?
Holenderka prowokacja
Na początku lutego jeden z posłów PVV mówił otwarcie o holenderskiej prowokacji wobec Rosji i tym, że pomagając Ukrainie, Niderlandy grają w „rosyjską ruletkę”. Po tym jak słowa te wprawiły w osłupienie tamtejszą scenę polityczną, polityk kreowany na szefa MSZ z PVV starał się odkręcić tę całą wypowiedź, wskazując, iż słowa jego partyjnego kolegi były krótkowzroczne. Politolodzy jednak wątpią, by wypowiedź o „prowokacjach” była sformułowana pod wpływem chwili. Ich zdaniem w PVV jest duża frakcja prorosyjska, która, jak to ma często miejsce w partiach prawicowych, kieruje się pragmatyzmem i działaniem do wewnątrz.
Ik draag het hier met trots.
Een Russisch-Nederlandse vriendschapsspeld. pic.twitter.com/n0qPUTThsI— Geert Wilders (@geertwilderspvv) February 27, 2018
Widać to zresztą w postawie samego Wildersa. W 2017 roku uważał on Rosję za sojusznika, jego posłowie mówili nawet o rusofobii na zachodzie. W 2018 chodził ze wspomnianą przypinką, co wywołało skandal i ostrą krytykę krewnych ofiar, którzy zginęli w locie MH17.
Krytyka
Po tym jak jednak Rosja zaatakowała Ukrainę 2 lata temu, pojawiła się krytyka Rosji jako agresora. Przyszły premier skrytykował też tajemniczą śmierć Nawalnego. Ba, nawet jakiś czas temu Wilders pochwalił „odważnych Ukraińców”. Rzecznik PVV powiedział też, że Ukraina musi odzyskać swoje terytorium.
Do wewnątrz
Ta ostatnia przemiana miała jednak miejsce przy stole negocjacyjnym. Znów więc wiele wskazuje, iż zmiana ta skierowana jest do wewnątrz. Chodzi o to, by nie tworzyć kolejnego pola konfliktu między potencjalnymi koalicjantami. Nikt przecież nie chciałby wejść do rządu z prorosyjską partią. Widać to zresztą po samych komentarzach ze strony PVV. Rosja faktycznie jest tym złym, ale nie uważamy, że trzeba pomagać Ukraińcom. W tej kwestii partia jest nadal nieugięta. Królestwo Niderlandów nie może przekazywać pieniędzy, broni i amunicji Ukrainie. Nie może jej pomagać, ponieważ samo potrzebuje euro, a holenderska armia broni. Przystąpienie Ukrainy do NATO i UE to również zdaniem tych prawicowych polityków bardzo zły plan.
Bez pomocy?
Czy więc pod rządami PVV Ukraina zostanie bez holenderskiej pomocy? Nieoficjalnie mówi się, iż właśnie kwestia wschodnia jest obecnie jedną z największych przeszkód w porozumieniu koalicyjnym. Praktycznie wszystkie inne partie nie chcą nawet słyszeć o pozostawieniu przyjaciół w potrzebie. Zdaniem wielu byłaby to po prostu zdrada.
Co to oznacza? Najprawdopodobniej to, iż nawet jeśli Wilders zostanie premierem, Ukraina nie ma się czego obawiać. Jeśli bowiem powstanie rząd będzie on mniejszościowym. Wszystkie pomysły związane z zaniechaniem pomocy zaatakowanemu państwu mogą być łatwo odrzucane, w ostateczności mogłyby one nawet doprowadzić do upadku gabinetu.
Pod tym więc względem Kijów może czuć się bezpieczny.
Źródło: AD.nl