Czego nie można mieć w samochodzie w Holandii

Czego nie można mieć w samochodzie w Holandii

Posiadanie w samochodzie w Królestwie Niderlandów Narkotyków, broni palnej, czy dużych sum pieniędzy, których pochodzenia kierowca nie potrafi sensownie wytłumaczyć, zwykle jest karalne. Jak się jednak okazuje, holenderscy oficerowie mogą nam wystawić mandat za jeszcze wiele innych przedmiotów. Co ważne bardzo często o tym czy zostaniemy ukarani, czy nie decydują nie tyle przepisy a okoliczności i sposób rozumowania mundurowych z patrolu.

Dwie kategorie

Najpierw najprostsza sprawa. Istnieją dwie kategorie przedmiotów, których w Holandii nie można przewozić w aucie. Pierwszą z nich jest broń. Co jest ową bronią? Broń palna – to nie budzi zastrzeżeń. Do tego doliczyć trzeba: noże, maczety, ostrza do rzucania. To jednak oczywiście nie koniec. Idąc dalej, do broni zalicza się też na przykład proca, czy pojemniki z gazem pieprzowym (który, np. w Polsce wykorzystywany jest do samoobrony).  To może niektórych dziwić. Aby to zrozumieć trzeba, spojrzeć na przepisy i definicję tego co jest bronią.

Definicja

Bronią, wedle niderlandzkich przepisów są „przedmioty, które ze względu na swój charakter lub okoliczności, w których się znajdują, można uznać za przeznaczone wyłącznie do zadawania obrażeń lub do grożenia”.

 

Kij baseballowy

Definicja ta jest bardzo szeroka, a to rodzi problemy. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na kij baseballowy, który znajduje się np. na tylnej kanapie naszego auta. Jeśli policja złapie nas w dzień i powiemy jej, że jedziemy na mecz, a w aucie mamy piłę i rękawicę, a do tego wskażemy plac gry, oficerowie będą nam życzyć dobrej zabawy. Jeśli jednak mając ten sam kij, policja zatrzyma nas w środku nocy, może mieć już podejrzenia, że jest to broń i zamiast uderzać w piłkę chcemy nim kogoś pobić.
Możemy wtedy być nawet zatrzymani i długo się tłumaczyć, że zapomnieliśmy go wyciągnąć z auta po meczu.

 

Łańcuchy

Podobna sytuacja ma miejsce np. z kijem golfowym lub hokejowym, czy nawet kawałkiem łańcucha. Wszystko zależy od okoliczności i interpretacji oficerów. Co jednak ważne, policja nie może nas ot, tak zatrzymać. Musi mieć rozsądne podstawy, by sądzić, że chcemy zrobić komuś krzywdę.

 

Noszenie, a przewożenie

Jeszcze „zabawniej” robi się w przypadku noży. Okazuje się bowiem, iż możemy mieć problemy jeśli ostrze znajduje się nawet nie na fotelu, a w samochodowym schowku. Będzie to bowiem uznane, za noszenie go przy sobie (jak np. w kieszeni spodni). Możemy więc mieć z jego powodu kłopot z prawem. Jeśli jednak ten sam nóż znajdzie się już w torbie narzędziowej w bagażniku, wtedy można mówić o „przewożeniu”, co już jest tolerowane. W Holandii nie ma zakazu transportu takiego sprzętu Może się to wydawać logiczne, ale w wielu przypadkach o tym czy było to „noszenie” czy „przewożenie” decyduje na rozprawie sąd.

 

Kradzieże sklepowe

Skomplikowane? To dopiero pierwsza ta bardziej oczywista kategoria. Drugą są narzędzia włamywaczy i narzędzia do kradzieży sklepowych. W tym przypadku przepisy mówią, iż: „zabronione jest posiadanie w samochodzie: wytrychów, fałszywych kluczy, drabin linowych lub jakiegokolwiek innego narzędzia, przedmiotu lub środka, które mogą służyć do nielegalnego dostania się do budynku lub posesji, otwierania lub rozbijania zamków, ułatwiania kradzieży z włamaniem lub zapobiegania pozostawianiu śladów”.


Czas i miejsce

Tyle tylko, że znów jeśli zostaniemy zatrzymani z piłką do metali, przecinakiem i łomen, gdzieś na terenie przemysłowym w środku nocy możemy mieć problemy. Jeśli policja zatrzyma nas w tym samym miejscu w środku dnia, to jeśli powiesz im że jedziesz do pracy tu i tu (co mogą sprawdzić), nie będzie żadnych problemów.

Sąd

Przepisy te mają zapewnić bezpieczeństwo. Takie pole do interpretacji sytuacji przez oficerów powoduje jednak, iż na wokandach jest wiele spraw, w których z jedną ze stron jest policja, drugą kierowca. Ot. Prosty przykład – mężczyzna, złota rączka, ma jeden samochód, którym jeździ do pracy i prywatnie. Wieczorem pojechał po coś do sklepu, w drodze do niego, gdy jechał w pobliżu magazynów, zatrzymała go policja. Ta nie uwierzyła, iż jedzie na zakupy. Nie uwierzyła też w pracę jako złota rączka. W efekcie narzędzia zostały skonfiskowane, a Holender stracił źródło utrzymania. Zwykle jednak w tego typu przypadkach sąd staje jednak po stronie kierowcy. Wszelkie wątpliwości działają bowiem na jego korzyść.

Źródło:  AD.nl