Czarne punkty na niderlandzkich drogach

Czarne punkty na holenderskich drogach

Holenderskie drogi są, zdaniem wielu kierowców, jednymi z najlepszych w Europie. Dobrze oznaczone i oświetlone, płaskie, równe i szerokie. Niestety nie jest to reguła i nie każdy kilometr jest idealny, a nawet na najlepszych odcinkach zdarzają się tam poważne wypadki niosące ból i śmierć. Gdzie trzeba najbardziej uważać, gdzie w Holandii znajdują się znane z polskich ulic „czarne punkty”?

Gdzie uważać?

Na pierwsze pytanie odpowiedź jest wręcz banalna. Gdzie uważać? Wszędzie. Nawet na płaskim i szerokim jak lotnisko odcinku drogi może dojść do tragedii, jeśli nie będziemy myśleć nad tym co robimy, jeśli nie będziemy zachowywać należytej uwagi. Co bowiem przyjdzie nam z tego, iż jedziemy prawidłowo, jeśli zagapimy się i nie zdążymy zahamować, gdy ktoś wymusi na nas pierwszeństwo lub zjechać kiedy to na autostradzie trafi się spookrijder jadący pod prąd? Uważać należy więc zawsze, obojętnie czy udajemy się w podróż z Holandii do Polski, czy też wsiadamy do samochodu lub na rower, by pojechać po bułki do sklepu na rogu. Jak wskazuje jednak Auto Week są w Niderlandach miejsca, gdzie wypadki przydarzają się częściej niż gdzie indziej.

 

N34 w Borger

Listę niechlubnych dróg w Niderlandach rozpoczyna N34, między Groningen i Emmen, w pobliżu miasta Borger w Drenthe. Jeśli nazwa drogi niektórym może wydać się znajoma, to mają rację. Niedawno doszło tam do wypadku, w którym śmierć poniosły cztery osoby, a pięć innych zostało ciężko rannych. Droga ta, nazywana przez niektórych „Drogą Śmierci”, zawdzięcza swoją nazwę jednak nie tylko ostatnim wydarzeniom. Od dłuższego czasu dochodzi tam do wielu śmiertelnych wypadków. Zdaniem komisji, badających ten odcinek, w większości incydentów maszyny znajdowały się po niewłaściwej stronie drogi. Wypadki więc miały miejsce podczas wyprzedzania lub gdy z racji nadmiernej prędkości maszyny wynosiło na łukach. Dlatego też władze regionu rozpoczęły działania mające na celu zastąpienie skrzyżowań wiaduktami- rozjazdami i dodanie dodatkowych pasów ruchu tak, by uniknąć tam podobnych sytuacji.

 

A16 i Most Van Brienenoorda

Kolejnym takim miejscem jest wschodnia nitka mostu Van Brienenoorda w Rotterdamie. To jeden z najniebezpieczniejszych odcinków autostrad w Niderlandach. W 2020 roku doszło tam do 38 wypadków. Wszystko z racji wjazdu na autostradę w połączeniu z krótkim pasem wjazdowym. To zaś powoduje, iż kierowcy często wymuszają lub włączają się do ruchu, po przejechaniu ciasnego łuku, ze zbyt małą prędkością.

N336 na odcinku Giesbeek-Babberich

Na odcinku tym są wszystkie elementy, by doszło do tragedii. Mamy nadmierne prędkości, duży ruch towarowy i osobowy, nieodpowiedzialne manewry wyprzedzania czy jazdę na zderzak. Gdyby zaś było tego mało, należy dodać jeszcze rowerzystów i dzieci przechodzące w tej okolicy przez jezdnię. Wszystko to sprawia, iż co roku służby muszą zmywać na nim krew z asfaltu. Jeśli tamtędy jeździcie, pamiętajcie, by mieć oczy dookoła głowy.

 

N307 w Markerwaarddijk

Droga powstała jako obrys polderu, który nigdy nie został skończony. Mówiąc inaczej, odcinek prowadzi po grobli. To zaś sprawia, iż jest to długa prosta trasa, zachęcająca do naciśnięcia pedału gazu. Gdy zaś jedzie się szybko, trzeba wyprzedzać. Manewry te kończą się tam zaś często zderzeniami czołowymi i informacjami o liczbie ofiar na pierwszych stronach niderlandzkich gazet. Do kompletu trzeba dodać, iż z racji położenia odcinka może tam dochodzić do lokalnych oblodzeni, czy nanoszenia piasku, który również pogarsza przyczepność.

 

A7 w Zaandamie

Dotyczy to odcinka, gdy jedzie się z północy w kierunku na stolicę. Należy wtedy zjechać na rozjeździe Zaandam. Sam rozjazd nie jest jednak aż tak niebezpieczny, chociaż wielu może się na nim lekko pogubić. Problemem staje się ostry skręt w lewo. Mocny łuk, na którym maksymalna prędkość 70 km/h nie jest przypadkowa. Jeśli kierowca nie zdąży jej zredukować, może zatrzymać się na tamtejszych barierkach. W ubiegłym roku doszło do ponad 40 takich „bliskich spotkań”.