Coraz więcej zgłoszeń o szkodach i coraz większa frustracja

Wydobycie zakończone, a ziemia w Groningen nadal się trzęsie

Liczba raportów dotyczących szkód związanych z ostatnim trzęsieniem ziemi zwiększyła się do 713. Mieszkańcy podliczają swoje straty i wykazują coraz większą frustrację tym, co się dzieje. Ludzie po ostatnim, niedawnym trzęsieniu ziemi mają już dość ciągłego odbudowywania swoich domów.

We wtorek liczba zgłoszeń dotyczących niedawnego trzęsienia ziemi o sille 3,1 w skali Richtera, które nawiedziło region Groningen, wzrosła do 713. Z tego 448 pochodzi z bezpośredniego epicentrum wstrząsów, gdzie grunt chwiał się najbardziej.

Sprawa zamknięta

Spośród ponad siedmiuset zgłoszeń 169 zdecydowało się na ugodę z kwotą stałą. Jest to kwota tak zwana „bezsporna”, którą proponuje firma wydobywcza, by pokrywać niewielkie straty w możliwie jak najszybszym terminie. W przypadku pozostałych 544 zgłoszeń roszczenia będą analizowane przez rzeczoznawcę, który będzie w każdym przypadku indywidualnie wyceniał szkody.

 

Ryzyko zawalenia

Na obszarze Wirdum, Garrelsweer, Groningen, Appingedam i Delfzijl, gdzie odnotowano największe zniszczenia, zarejestrowano dziewiętnaście zgłoszeń „potencjalnie bardzo niebezpiecznych”. Oznacza to uszkodzenia ścian nośnych i fundamentów, które wymagały nie tylko wizyty rzeczoznawcy, co także nadzoru budowlanego. Celem jego było sprawdzenie, czy nieruchomości te mogą być dalej bezpiecznie użytkowane, czy też niezbędna jest ewakuacja mieszkańców.

 

Mają dość

Efektem trzęsienia ziemi, oprócz uszkodzeń budynków, było zainteresowanie polityczne. Sekretarz stanu odpowiedzialny za górnictwo stwierdził, iż zrobi wszystko, by w przyszłym roku definitywnie zakręcić kurki gazu. Od października tego roku wydobycie jest już na minimalnym poziomie. Z racji jednak na sytuację międzynarodową nie może on dać gwarancji, że uda się całkowicie zakończyć eksploatację złoża.
To coraz bardziej frustruje mieszkańców. Działania władz miały być jasne i konkretne. Im bliżej jednak zamknięcia pola gazowego, tym więcej wątpliwości się pojawia. Ludzie mają zaś dość ciągłego naprawiania domów i życia od trzęsienia do trzęsienia licząc, iż tym razem nie uszkodzi ono dopiero co naprawionych fundamentów. Oprócz tego część lokalnej społeczności wskazuje, iż gmina, nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Część domów, które w 2018 roku po kontroli rzeczoznawców otrzymały status "niebezpiecznych" (podatnych na duże uszkodzenia, a nawet ryzyko zawalenia po trzęsieniu ziemi), władze miały wzmocnić, tak by ludzie mogli w nich normalnie żyć. Minęły jednak 4 lata, ale nic w tej kwestii nie zrobiono.

Nie dziwi więc, iż mieszkańcy są sfrustrowani i czekają na koniec wydobycia. Geolodzy wskazują jednak, iż koniec eksploatacji złoża nie oznacza końca trzęsień ziemi. Te mogą potrwać jeszcze lata.

 

Źródło:  Nu.nl