Co dalej z ograniczeniem prędkości na autostradach?

Co dalej z ograniczeniem prędkości na autostradach?

Można powiedzieć „a miało być tak pięknie”. Podczas kampanii wyborczej PVV ogłaszało między innymi, że chce przywrócić 130 kilometrów na godzinę na autostradach. Teraz jednak wiele wskazuje na to, że była to tylko kiełbasa wyborcza. Gdy bowiem PVV zdobyło większość, minister infrastruktury z tej partii studzi oczekiwania zmotoryzowanych, wskazując, iż nie dojdzie do zwiększenia prędkości w najbliższym czasie, zwłaszcza w rejonie Randstad.

 

Minister infrastruktury, Barry Madlener, studzi nadzieję holenderskich kierowców. Pod koniec tygodnia przekazał, iż poruszanie się z prędkością 130 kilometrów na godzinę w dzień po autostradach w rejonie Randstad, nie nastąpi w najbliższym czasie. Co jednak z innymi drogami, czy w innych regionach Holandii będziemy mogli nacisnąć pedał gazu tak mocno jak kiedyś?  Odpowiedź na to pytanie raczej nie zadowoli kierowców.

Porozumienie

Z pomysłem powrotu do starych ograniczeń prędkości na autostradach do wyborów szli politycy PVV. Powrót do 130 kilometrów na godzinę był też jednym z punktów ramowych umowy koalicyjnej, jaką zawarły cztery rządzące obecnie partie. Kierowcy mogli być więc pełni nadziei. Rzeczywistość jednak wskazuje, iż kierowcy raczej nie pojadą szybciej.

 

W miarę możliwości

Szybko po wyborach pojawiło się bowiem stwierdzenie, iż prędkość zostanie podniesiona „w miarę możliwości”. Teraz zaś minister przekazał, iż przynajmniej w perspektywie krótkoterminowej zmotoryzowani mogą zapomnieć, by nadarzyła się ku temu sposobność.

 

Oszukani?

To znaczy, politycy okłamali wyborców? Nie. Władza wywiąże się z obietnicy danej społeczeństwu,  jest jednak duże "ale". Gabinet podniesie prędkość, ALE „będą to ograniczone trasy i ograniczona odległość” - przekazał minister. Jak to rozumieć? Najpewniej jeśli uda się podnieść dopuszczalną prędkość, będą to odcinki, gdzieś w mniej uczęszczanych obszarach kraju. Jak będą długie?  „To zależy, co nazwiesz długim” – śmieje się minister w rozmowie z dziennikarzami AD. „Szczerze mówiąc, spodziewam się tego poza Randstad” – dodaje polityk dziennikarzom - „Problemy z azotem i hałasem występują oczywiście głównie na obszarach gęsto zaludnionych” - mówi sugerując, iż w takich to terenach próżno liczyć na mocniejsze naciśnięcie pedału gazu.

 

Azot

Przypomnijmy. W 2019 roku ówczesny rząd Marka Rutte zdecydował się ograniczyć prędkość w dzień ze 130 do 100 kilometrów na godzinę. Działanie to miało sprawić, iż pojazdy będą produkować mniej azotu. Dzięki temu „zaoszczędzony” w ten sposób gaz można było „udostępnić” na potrzeby inwestycji budowalnych. Z czasem jednak część badań wykazała, iż działanie to przyniosło znikome efekty.

 

Punk widzenia zależy od punktu siedzenia

Madlener, mimo iż w 2019 roku jego partia krytykowała ten pomysł, teraz przejmuje retorykę VVD, wskazując, iż nadal ten zaoszczędzony azot potrzeby jest w budownictwie. „Mam nadzieję, że ostatecznie podniesienie prędkości będzie możliwe wszędzie” – powiedział Madlener. „Ale potrzebujemy przestrzeni azotowej, a hałas również stanowi problem. W każdym razie to początek (miejscowe podniesienie prędkości) i mam nadzieję, że będzie to początek czegoś więcej”.

Czy można wierzyć politykowi? Patrząc na kryzys w branży budowlanej i opóźnienie w oddawaniu do użytku nowych domów prędko nie doczekamy się 130 km/h w całym kraju. Być może jednak za kilka lat obietnica ta wróci na potrzeby nowej kampanii wyborczej. Do tej zaś pory będziemy mogli co najwyżej liczyć na kilkukilometrowe odcinki gdzieś na mało zaludnionych obszarach kraju.

 

 

Źródło: AD.nl