Co czwarty kierowca wozi go ze sobą w Holandii. Ty też go weź

Prawie jedna czwarta użytkowników samochodów w Holandii ma gdzieś, obok siebie w pojeździe, pewien nieduży przedmiot. Przedmiot ten jednak, z racji na holenderską specyfikę, potrafi w kraju tym, jak w żadnym innym uratować życie. O czym mówimy? O „młotku ratunkowym”, czyli zbijaku do szyb.

„Młotek ratunkowy” został opracowany w 1983 roku przez Helmuta Lechnera. Człowiek ten wpadł na pomysł tego sprzętu ratunkowego po tym, jak sam utknął w rozbitym samochodzie i nie umiał się z niego wydostać. Ten prawie 40-letni wynalazek nie jest skomplikowany. To mały dość ciężki jak na swój rozmiar młoteczek z dwoma stalowymi grotami, tak by całą siłę skupiać punktowo. Jego zadaniem jest wybicie szyby w pojeździe. Oprócz tego w rękojeści młotka zwykle znajduje się również ukryty nóż- specjalny przecinak do pasów bezpieczeństwa. I to właściwie wszystko. Nie jest to jakieś zmyślne urządzenie. W holenderskich warunkach może jednak bardzo często uratować życie.

 

Przeżyli wypadek, ale utonęli

Sprzęt tego typu powinien znaleźć się w każdym samochodzie. Pozwala nam bowiem łatwiej wydostać się z pojazdu, gdy po wypadku zatną się pasy bezpieczeństwa lub zablokują się drzwi. W przypadku zaś Holandii sprzęt ten jest jeszcze ważniejszy. Jak bowiem już nie raz pisaliśmy na łamach naszej strony, każdego roku wiele osób pada ofiarami niderlandzkich kanałów. Ludzie ci na skutek różnych okoliczności wypadają z drogi i wpadają samochodami do rzek i kanałów. Wielu z nich przeżywa sam wypadek. Niestety nie umiejąc się wydostać z tonącego auta  i giną, idąc na dno razem z nim. Taki zaś niewielki młoteczek pozwala szybko rozciąć pasy, wybić szybę i wydostać się z nabierającej wody pułapki.

 

Montaż

Jak jednak zauważają eksperci, młotek bezpieczeństwa by spełnił swoje zadania, musi być w odpowiednim miejscu. Ma być łatwo dostępny. Nie powinniśmy go wozić w bagażniku. Nie potrzebujemy go bowiem tylko, by nieść pomoc innym, ale też i sobie. Nie powinien również znaleźć się w schowku po stronie pasażera. Wydaje się to dobrym miejscem, ale zwykle mamy tam wiele rzeczy. Gdy zaś dochodzi do wypadku, wszystko to zostaje przemieszane. Wtedy to odnalezienie go zajmuje cenne sekundy. Nie mówiąc już o tym, iż gdy pasy się zablokują, nie uda Ci się po niego sięgnąć. Tak samo sprzęt ten nie może leżeć luzem. W momencie nawet nie tyle wypadku, a ostrego hamowania może on wręcz latać po aucie i spowodować więcej szkód niż pożytku.

 

Na podsufitce

Umieszczenie młotka w schowku sprawia również, iż ludzie z tylnej kanapy nie mają praktycznie do niego dostępu. Dlatego też eksperci radzą, by zamontować go na dachu auta, na podsufitce, najlepiej na środku, między rzędem przednich, a tylnych siedzeń. Tak, by każdy miał do niego dostęp. Ewentualnie, jeśli kogoś na to stać, umieścić dwa takie urządzenia po każdej ze stron pojazdu. To bowiem koszt tylko kilku euro, a może on uratować życie nasze i naszych bliskich.

Źródło:  Ad.nl