Ciężko ranny holenderski żołnierz

Pobór do holenderskiej armii niemożliwy

Kilka dni temu Holandię obiegły informacje o postrzelonym, niderlandzkim żołnierzu w Iraku. Kula przeszyła mundurowego przez pierś i w ciężkim stanie trafił on do szpitala. Początkowe informacje sprawiły, iż niektóre media zaczęły już wskazywać na atak terrorystyczny i zamach na oficerów z Królestwa Niderlandów. Prawda okazała się jednak zupełnie inna.

Jak okazało się w tym tygodniu, Holender padł ofiarą sojuszniczych kul. Postrzelony w niedzielne popołudnie mężczyzna został trafiony przypadkiem przez swojego kolegę. Obecnie toczy się śledztwo, mające odpowiedzieć na pytanie, jak do tego doszło. Wstępne informacje mówią obecnie jedynie o tym, iż do wystrzału doszło podczas konserwacji broni.
Z Królestwa Niderlandów do bazy w Erbil, w Iraku wyleciało siedmiu detektywów śledczych z niderlandzkiej żandarmerii i prokuratury, którzy mają zająć się tą sprawą.

 

Co się stało

Co tak właściwie się stało? Do tragedii doszło w bazie lotniczej położonej na północy kraju. To właśnie tam służbę pełnią wojskowi z 11 Brygady Areomobilnej strzegąc lotniska i zabezpieczając wyjeżdżające z niej konwoje. To właśnie tam jeden z żołnierzy na terenie samej bazy miał zostać trafiony kulą przez kolegę podczas czyszczenia broni. Ofiara z raną klatki piersiowej, w stanie krytycznym, trafiła do szpitala w Bagdadzie. Jak jednak doszło do samego wystrzału? To mają zbadać wspomniani śledczy. Dwóch z nich ma zabezpieczyć wszystkie ślady, a pozostała piątka nagra zeznania osób zaangażowanych.

 

Procedury

Wiele wskazuje na to, iż w bazie zawiodły po prostu procedury. Jak bowiem przekazała żandarmeria, żołnierze podczas patroli, nawet na terenie bazy, chodzą z załadowaną bronią. W efekcie przed i po końcu służby muszą ją ładować i rozładowywać. Za każdym razem wojskowi powinni to robić, celując do specjalnych kulochwytów, tak by przypadkowy wystrzał nie zrobił nikomu krzywdy. Gdy jednak taką samą operację często przeprowadza się tysięczny z kolei raz, to zakrada się rutyna. Nie przywiązuje się tyle uwagi do tego, co się robi i czasem dochodzi do tragedii.

Na chwilę obecną nie wiadomo, czy strzelcowi zostaną postawione zarzuty. Niemniej jednak może się tak stać, jeśli śledczy wykażą, iż nie przestrzegał on regulaminu obsługi broni.

 

Źródło:  AD.nl