Chcieli spalić chwasty, zniszczyli sześć aut

Chcieli spalić chwasty, zniszczyli sześć aut

Sześć samochodów spłonęło całkowicie podczas pożaru, jaki wybuchł w poniedziałkowy poranek w Heeze. Dwa inne auta zostały poważnie uszkodzone. Wszystko to efekt genialnego pomysłu, który polegał na spaleniu chwastów.

W poniedziałek o godzinie 10:15 strażacy otrzymali informację o pożarze samochodu na parkingu hotelu Kapellerput, niedaleko skraju lasu. Gdy strażacy przyjechali na miejsce w ogniu stały już trzy pojazdy. Strażacy wykorzystali do gaszenia dwa wozy strażackie i pojazd cysternę.
Z takimi siłami służby przegrywały jednak walkę z żywiołem. Strażakom nie tylko nie udało się powstrzymać płomieni. Te przeszły na kolejne trzy pojazdy. Niezbędne było więc wsparcie w postaci dodatkowych wozów bojowych. Dzięki przybyciu kolejnych zastępów ogień udało się opanować o godzinie 10:40. Później, przez jeszcze długie minuty trwało dogaszanie pojazdów.
W efekcie pożaru doszczętnie spłonęło sześć samochodów. Dwa kolejne zostały uszkodzone przez ogień, nie wiadomo jeszcze czy szkody te będzie dało się naprawić, czy będzie to tak zwana „szkoda całkowita” i auta te też trafią na złom.

 

Przyczyna pożaru

Co było jednak przyczyną pożaru? Zapłon samochodów na parkingu może kojarzyć się z samozapłonem baterii w aucie elektrycznym. Ogień mimo tego, iż duży był jednak możliwy do klasycznego ugaszenia. Na parkingu nie było więc żadnych „elektryków”. Co więc doprowadziło do takich strat? Wiele wskazuje na to, iż ktoś postanowił zapalić chwasty i z racji wyjątkowo suchej pogody ogień się rozprzestrzenił.

 

Podpalić zielsko

Jak to rozumieć? Ktoś najprawdopodobniej podpalił chwasty i nie mamy tu na myśli konopi indyjskich, a zwykłe zielsko. Obsługa hotelu w poniedziałkowy poranek sprzątała na terenie obiektu i usuwała chwasty. Następnie zniesiono je na kupkę na skraju parkingu i podpalono, by się ich pozbyć. To najprawdopodobniej wystarczyło. Iskry wzbiły się w powietrze, padły w okolice trawy przy pojazdach i w ten sposób ogień rozszerzył się również na auta. Takie są przynajmniej pierwsze wstępne wnioski. Sprawę zbada teraz policja i ekspert z zakresu pożarnictwa. Wszystko po to, by odnaleźć winnego, który będzie musiał pokryć szkody w postaci zniszczonych pojazdów gości hotelowych.

Mniejsze zło

To, co się stało i tak można nazwać mniejszym złem. Spłonęły bowiem „tylko” pojazdy. „Tylko”, ponieważ obok hotelu Kapellerput znajdują się tereny zielone. Jeśli iskry poszłyby w przeciwną stronę i dotarły, np. do lasu ogień mógłby być o wiele trudniejszy do ugaszenia, a straty, jakie by spowodował w przyrodzie wręcz niewyobrażalne.

 

Zresztą sytuacja, jaka miała miejsce na parkingu to nie tylko problem dla hotelu. To również przestroga dla nas. W wielu rejonach Holandii jest tak sucho, iż nawet mała iskra starczy, by wzniecić ogromny pożar.

 

 

Źródło:  AD.nl