Przebadają mózg zabójcy Polaka w poszukiwaniu okoliczności łagodzących

Richard K. nie miał problemów psychicznych

Richard K. morderca z Weiteveen, który z powodu kłótni o dom zabił polsko-holenderskie małżeństwo, ma trafić do szpitala. Obrona chce, by przeszedł on tomografię głowy, aby dokładnie sprawdzono stan jego mózgu. Adwokat wskazuje bowiem, iż być może udar, który jego klient przeszedł jakiś czas temu, mógł sprawić, iż człowiek ten stał się zły. W takiej zaś sytuacji skazanie Holendra mogłoby być wyjątkowo trudne.

W zeszłym miesiącu przed sądem w Assen, działania K. zostały nazwane przez prokuratora „skoordynowana likwidacją”. Mężczyzna miał najpierw zabić żonę Polaka, a później jego na oczach syna, czyniąc to w bardzo brutalny sposób. Po wszystkim zaś nagrał wideo i umieścił je w mediach społecznościowych, przepraszając swoje dzieci, iż być może nie będzie go z nimi przez dłuższy czas.

Bohater

Lokalna społeczność ma go za bohatera i uważa, że Holender dobrze zrobił, pozbywając się roszczeniowego Polaka. Prokurator jednak widzi w nim nie „zbawcę lokalnej społeczności”, a wyrachowanego mordercę. Podczas posiedzenia sądu pro forma stało się jasne, iż K. zablokował samochodem drogę swojej ofierze. Gdy ta na niego zatrąbiła, wysiadł z auta, podszedł do niej i z bliska strzelił jej w głowę. Później pojechał do domu, gdzie zaatakował Polaka na oczach jego 12-letniego syna. Nasz rodak został dźgnięty nożem, uderzony kolbą broni, a następnie trzykrotnie postrzelony.

 

Nieplanowane

Obrońca nie widzi w tym jednak planowanego działania, a impuls. To trąbienie kobiety miało go do tego pobudzić. Czy to możliwe? K. trafi niedługo na obserwację psychiatryczną do Pieter Baan Center. Tam adwokat mordercy chce, by wykonano mu tomografię, dokładny skan mózgu, powołując się na sprawę wymuszenia Johna de Mola.

 

Obrońca Richard K. liczy, iż w jego głowie znajdzie coś, co uratuje klienta przed najwyższym wymiarem kary.

 

Sprawa Johna de Mola

John de Mol przez lata padał ofiarą wymuszeń. Policja myślała, iż stoi za tym grupa przestępcza. Okazało się jednak, iż pogróżki wysyłał staruszek, który miał demencję. Jego choroba rozwinęła się w taki sposób, iż nie miał on utraty pamięci, a zaburzenia kompulsywne, połączone z brakiem poczucia norm. Mężczyzna robił to, bo nie wiedział, że tak nie można. Cześć mózgu, która powinna mu powiedzieć, że to jest złe, nieetyczne, nielegalne itd. po prostu już nie działała z racji choroby. To pozwoliło znacznie złagodzić wymiar kary.

Ostatnia deska ratunku dla K.

Adwokat chce więc sprawdzić, czy nagła zmiana zachowania jego klienta to też nie efekt wylewu, udaru lub innych problemów neurologicznych. Jego żona wskazywała bowiem iż podupadł on na zdrowiu. Jeśli lekarze coś znajdą, linia obrony może być prosta. To nie wina mojego klienta, tylko, np. guza lub skrzepu uciskającego pewną część mózgu.
Po co to wszystko? Obrona stoi przed bardzo trudnym zadaniem. Wie doskonale, iż to nie mieszkańcy wioski, ale sąd będzie wydawał wyrok. Wyrok dla człowieka, który sprzedał dom, ukrywając jego defekty, a później zamordował z zimną krwią jego nowych gospodarzy, gdy ci mieli czelność zwrócić mu uwagę na problemy. Obrońca musi więc znaleźć jak najwięcej okoliczności łagodzących, by ratować klienta. Problemy zdrowotne takie jak, np. te na tle nerwowych są jedną z nich.

Źródło: AD.nl