Ceny biletów w 2024 roku pójdą ostro w górę

Ceny biletów pójdą ostro w górę

Od przyszłego roku podróżowanie komunikacją publiczną w Królestwie Niderlandów będzie znacznie droższe. Ceny biletów tramwajowych, autobusowych i do metra wzrosną najprawdopodobniej o 11,7%. Skąd ta podwyżka? Składa się na nią inflacja, wyższe koszty pracy jak i większe ceny energii i paliwa.

Owa wartość procentowa podwyżki nie bierze się znikąd. Jest ona bowiem ustalona przez DOVA, czyli organizację zarządów komunikacji transportu publicznego w regionach jak i metropoliach takich jak chociażby holenderska stolica czy Rotterdam. Mówiąc inaczej, ceny te będą dotyczyć całego kraju. Średni koszt zaś podwyżki wyliczany jest na podstawie wzrostu kosztów, jakie ponieśli przewoźnicy.

 

Wyliczenie

Wielu mieszkańców Królestwa Niderlandów przyzwyczaiło się do corocznych podwyżek cen w komunikacji miejskiej. Wzrost cen w przyszłym roku zaskoczył jednak podróżnych. Zwykle było to kilka, a nie kilkanaście procent. DOVA wskazuje jednak na gwałtownie rosnące koszty. Abstrahując już od inflacji lub wysokich cen energii, wystarczy spojrzeć na same koszty pracy i to, że kierowcy w transporcie publicznym dostali 6% podwyżki. Ich wyższe dochody trzeba zaś z czegoś pokryć.

 

Korekta

DOVA wylicza wysokość podwyżek na początku roku, tak by do ich wprowadzenia zwykle był jeszcze właśnie prawie cały rok. Zimowe prognozy wskazywały, iż podwyżki w 2024 roku wyniosą 11,3 procent. Wraz z kolejnymi miesiącami i słabym spadkiem inflacji skorygowano ten wynik do poziomu 11,7%. Co zaś oznacza, iż większość przedsiębiorców w transporcie publicznym o tyle właśnie w styczniu podniesie koszty swoich biletów.

ROVER

Co dla DOVA jest racjonalne i zrozumiałe, ROVER, czyli organizacja podróżnicza reprezentująca interesy pasażerów uważa za szokujące. Jest to bowiem jeszcze wyższa podwyżka niż tegoroczna, która wyniosła 7%. Już w styczniu tego roku myślano, że to największy wzrost cen na lata. Rzeczywistość jednak bardzo szybko to zweryfikowała. Oprócz szoku Rover nie może jednak z tym nic zrobić. „Metoda obliczeniowa DOVA jest dokładna, więc niewiele można z tym zrobić” - mówi jego przedstawiciel dziennikarzom Nu.nl, dodając, iż jedyną szansą na niższe bilety byłby „większy” transport: „Rząd powinien zapewnić obszerniejsze autobusy i tramwaje. Wtedy możesz rozłożyć zwiększone koszty na większą liczbę podróżnych, a ceny biletów wzrosną w mniejszym stopniu”.

 

Zapaść

Opcja ta jest jednak raczej tylko marzeniem. Transport publiczny nie otrząsnął się jeszcze z czasów COVID-19. Autobusów jest mniej i są mniejsze. Tak samo jest z tramwajami czy składami metra. W efekcie, aby obniżyć ceny, rząd powinien wziąć sprawy w swoje ręce, tym bardziej iż transport publiczny jest dobry dla środowiska.
Czy jednak władza będzie interweniować? Gabinet musi zaciskać pasa, by ograniczyć wydatki o 17 miliardów euro. To zaś stoi w sprzeczności z dotowaniem transportu publicznego.

 

 

Źródło:  Nu.nl