A28: Spowodował wypadek aby ratować kobietę
To była brawurowa akcja. Gdy inni tylko się przyglądali, ten mężczyzna postanowił działać i najprawdopodobniej uratował życie i zdrowie kobiety. Holender doprowadził do kolizji na A28, by zatrzymać pojazd, w którym prowadząca straciła przytomność.
Zagrożenie na A28
Ubiegły piątek był dzień jak każdy inny. Normalny ruch drogowy. W pewnym momencie Holender z Nunspeet, jadący autostradą A28, zobaczył dość dziwnie zachowującego się na drodze szarego Volkswagena. Pojazd ten jechał po trawie nieopodal zjazdu na autostradzie. Początkowo kierowca myślał, iż kierowca po prostu przestrzelił zjazd. Szybko jednak okazało się, iż to raczej nie możliwe. Maszyna cały czas jechała prosto. Wjechała na pas wjazdowy na autostradę, ale nie skręciła. Z pasu zjazdowego przejechała na awaryjny. Tam osobówka musnęła o bariery energochłonne. Te jednak nie zatrzymały pojazdu. Kąt był zbyt mały, maszyna oparła się o nie i sunęła wzdłuż nich. Po kilkudziesięciu metrach pas jednak zanikał z racji wiaduktu. W efekcie więc samochód wjechał na normalny pas jezdni.
Ułamki sekund
Gdy Volkswagen szorował bokiem po barierkach, z pojazdem zrównał się bohater z przypadku. Jak wspominaliśmy, widział on już wcześniej, że pojazd na pasie z prawej strony zachowuje się dziwnie. Dopiero jednak, gdy znalazł się na wysokość podejrzanego auta, zobaczył, jak niebezpieczna jest to sytuacja. Kierująca nim kobieta była nieprzytomna, wisiała nad kierownicą jak pluszowa lalka.
W tym momencie zadziałał instynkt. Mężczyzna nie zawahał się ani chwili. Dodał gazu, wyprzedził Volkswagena, zajechał mu drogę i dał po hamulcach. Wszystko po to, by jak najszybciej zatrzymać niemieckie auto.
Mężczyzna celowo doprowadza do wypadku na autostradzie, by pomóc nieprzytomnej kobiecie.
Niebezpieczny manewr
Manewr ten odbywał się przy prędkości około 50 kilometrów na godzinę. Jak uznał jednak Holender, było to mniejsze zło. Wiedział, iż uderzenie będzie silne i uszkodzi oba pojazdy. Był to jednak jedyny sposób na w miarę bezpieczne zatrzymanie auta kobiety. W przeciwnym razie trudno powiedzieć co by mogło się stać. Auto mogło bowiem zderzyć się z innym, nieświadomym zagrożenia kierowcą, dachować w rowie lub zatrzymać się na drzewie.
Oczywiście istniało ryzyko, iż w momencie uderzenia, kierowca hamującego samochodu straci panowanie nad pojazdem i obie maszyny wpadną do rowu, ale musiał zaryzykować.
Happy end
Na szczęście wszystko się udało. Volkswagena się zatrzymał. Mężczyzna starał się ocucić kobietę. Oddychała, ale była nieprzytomna. Świadomość odzyskała dopiero po 2 minutach. 8 minut później na miejsce przybyło pogotowie, które zabrało poszkodowaną do szpitala. Tam stwierdzono, iż na skutek wypadku ma ona złamane 5 żeber. Lekarze nie mają jednak wątpliwości, iż gdyby nie działanie mężczyzny jej stan zdrowia mógłby być dużo gorszy. Również kobieta, mimo bólu, jest wdzięczna swojemu wybawcy.
Cichy bohater
W sprawie tej jest jeszcze jeden, cichy bohater. To drugi kierowca, który prowadził samochód z wideorejestratorem i nagrał całe zajście. Na materiale tym wyraźnie widać, iż zwalnia i zachowuje bezpieczną odległość za Volkswagenem, dzięki czemu niejako blokuje drogę innym, sprawiał, iż nikt nieświadomy niebezpieczeństwa nie mógł dojechać do auta kobiety. Mężczyzna ten również potem pomagał nieść pomoc poszkodowanej do momentu przyjazdu pogotowia.